środa, 24 lutego 2016

Rozdział 6 ~Co to za kłótnie bez rozlanego soku?~





"Ludmiła"
Błysnęło... Złowrogo w jego oczach. Stanął cały spięty i patrzył za mnie. Zdziwiona chciałam już zapytać się go o co mu chodzi, gdy poczułam jak ktoś obejmuje mnie swoim ramieniem.
-Hey Lusia.- Powiedział wesoły Diegito.
-Hey Diego?
-Oh czyżbym wam przeszkodził? Przepraszam najmocniej.- rzekł z ironią.
Nie za bardzo rozumiem dlaczego Federico patrzy się na bruneta w sposób "zabije cię".
-Witaj Fernandez, dawno cię nie widziałem.
-Mi ciebie niestety nie miło widzieć .....- Mówiąc to przygarnął mnie bliżej siebie.
-To wy się znacie.-stwierdziłam fakt.
-Tak.- uciął ostro Diego.
-Myślałem, że takiego beztalencia tu nie przygarną. Zapewne masz stypendium, bo cię na ubrania nie stać, co dopiero na taką szkołę.- syknął. W tej chwili całe moje, dobre zdanie o Federico się ulotniło. Poczułam jak mój przyjaciel sztywnieje.
-Widzę, że nadal jesteś taki bezmózgi jak wcześniej. Niektórzy się nie zmieniają.- zripostował.
Włochowi zabrakło słów. Dobrze mu tak! 
-Idziemy Lu.- stwierdził Diego, po czym wyminęliśmy wkurzonego chłopaka.
Etap 4- nie zgub się. 
***************


"Narrator"

-Witam was wszystkich! Nazywam się Roberto! Roberto Benvenuto! Ale mówcie mi Beto.- mówiąc to zaczął wymachiwać rękami na wszystkie strony- Będę was uczył gry na instrumentach, które wybraliście. Dzisiaj umówimy się na lekcje w mniejszych grupach oraz na na jedne zajęcie wspólne. 
Po tych słowach drzwi sali się otworzyły i wpadał przez nie zziajany chłopak, zwany przez Diego "krasnoludkiem". Wystraszony nauczyciel podskoczył, po czym odwrócił się do źródła dźwięku wpadając na przestraszonego bruneta. Obaj odbili się od siebie upadając na podłogę. Sala wybuchła gromkim śmiechem, natomiast Natalia z Camilą spojrzały na chłopaka z zauroczeniem w oczach.
-Przepraszam bardzo za spóźnienie...- powiedział zawstydzony, pomagając podnieść się z ziemi poturbowanemu nauczycielowy- Nazywam się Maxi Ponte...panie....
-Beto. Mów mi Beto. Następnym razem bardziej uważaj, jak chodzisz Maxi. A teraz zajmij miejsce, obok koleżanek....- to mówiąc wskazał miejsce pomiędzy Camilą, a Nati. Gdy tylko chłopak usiadła na wskazanym krześle, obie dziewczyny uśmiechnęły się do niego pokrzepiając, na co i tak chłopka nie zwrócił uwagi.
-Dobrze, na czym ja tu skończyłem....
***************

"Leon"

-...I sam rozumiesz, zrób coś z tym twoim "kumplem", bo ja już z nim nie mogę, nie dość, że go spotykam na korytarzu to jeszcze na zajęcia razem chodzimy...Fede ratuj!-przechodząc koło drzwi Federico usłyszałem zatroskany dziewczęcy głos dochodzący z jego pokoju, który nie był głosem jego dziewczyny. Zajrzałem do środka przez uchylone drzwi i zobaczyłem bruneta obejmującego jakąś dziewczynę. Co ja jej takiego niby zrobiłem?!  Ona niby o mnie mówi? Przecież my się wcale nie znamy! 
- Francesca, uspokój się! Przecież wiesz, że ci pomogę.- powiedział zmieszany Federico. On jej pomoże? Jeszcze wczoraj śmiał się i gadał ze mną i Marco, a dzisiaj co? Już mnie porzuca dla jakiejś panienki?! Mówił, że nie zamierza zdradzać Lary, że się zmienił na lepsze, a tu proszę! 
- Dziękuję Ci Federico, co ja bym bez ciebie zrobiła.- ślicznotka przytuliła mojego zdradzieckiego byłego "przyjaciela" i zaczęła na niego wchodzić. Tego już za wieleJeszcze zobaczymy kto tu kogo zostawi! Z tą myślą udałem się na trzecie piętro, gdzie zamknąłem się za drzwiami do mojego pokoju.
****************

"Federico"

Siedziałem sobie zdenerwowany dzisiejszym dniem przy biurku, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę!- Kogo niesie!? Drzwi nieśmiało się otworzyły a z za nich ukazała się moja ciemnowłosa kuzynka.
-Cześć Fede. Mogę?- dziewczyna przeszła za drzwi i lekko je przymknęła.
-Tak jasne wchodź.- położyłem się na łóżku, dając jej do zrozumienia aby położyła się koło mnie. Gdy już leżeliśmy razem, przyciągnąłem ją do siebie.
-Co się stało Francesca?
-No wiesz....Chodzi o Marco. Już nie wytrzymuje z nim.- O nie tylko nie mów mi znowu o Marco. Jak ja mam z tobą rozmawiać, skoro to ja się z nim założyłem?
-...I sam rozumiesz, zrób coś z tym twoim "kumplem", bo ja już z nim nie mogę, nie dość, że go spotykam na korytarzu to jeszcze na zajęcia razem chodzimy...Fede ratuj!
- Francesca, uspokój się! Przecież wiesz, że ci pomogę.- powiedziałem lekko zmieszany. Ona jeszcze nie zauważyła, że coś jest nie tak?
- Dziękuję Ci Federico, co ja bym bez ciebie zrobiła.- Francesca chyba zamierzał mnie udusić swoim uściskiem. Wdrapała się na mnie i przytuliła mnie z całej siły jaka w tej kruszynce była.
-No już starczy. Bo mnie udusisz.- uśmiechnąłem się do niej i tym razem to ja przewróciłem ją na plecy i ja byłem na górze. 
- Fede jesteś za ciężki, złaź ze mnie.- dziewczyna zaczęła mnie łaskotać bo wiedziała, że bardzo mocno na nie reaguje.
-Dobra, dobra poddaje się!
-No i bardzo dobrze. Jeszcze raz dziękuję Ci Fede.- to mówiąc brunetka ponownie się we mnie wtuliła.
****************

"Diego"

Co by tu zjeść? Podrapałem się po głowie, zastanawiając się nad tym jak że trudnym pytaniem, strasznie zmęczony po zajęciach. Dobra wezmę ten placek i może jeszcze tą sałatkę. Odwróciłem się z zamiarem udania się do stolika, przy którym siedziała Ludmiła, ale jak to ja, nie mogło być zbyt łatwo i na mojej drodze stanęła piękna, rudowłosa wiewióra. No może teraz nie jest taka piękna z tą sałatką we włosach i plackiem na twarzy i koszulce.
-FERNANDEZ! TY MATOLE NIEDOROBIONY! - cała stołówka w jednej chwili zwróciła się w naszą stronę. Próbując załagodzić sytuację pośpiesznie chwyciłem serwetkę leżącą na tacy trzymanej przez nią, lecz tym gestem strąciłem jej sok, który o zgrozo rozlał się na jej zielonych spodniach. Teraz to już cała sala wybuchła gromkim śmiechem.
-Przepraszam, przepraszam....nie bij, proszę. Byle nie po twarzy.- powiedziałem, zakrywając moją śliczną buźkę, wspominając ostatnie siniaki po bójce z Ruda.
-Natalia zabierz moją tace i Fernandeza.- rzekła z udawanym opanowaniem.
-Nie, nie Natalia błagam cię!- nie ukrywałem już mojej rozpaczy. Dziewczyna już miała do mnie podejść, kiedy w drzwiach stołówki pojawił się mój największy wróg z dziewczyną, uwieszoną na ramieniu.
-Proszę, proszę kogo my tu mamy.- rzekł Federico podchodząc coraz bliżej nas.- co boimy się dziewczyny? 
-Mówisz o sobie?- syknąłem złowrogo.
-Patrzcie no tylko, nie dość, że biedny to i jeszcze nie kumaty.- po tych słowach kumple Federico, którzy niedawno do nas dołączyli, zarechotali. Natychmiast Natalia i Camila zajęły miejsca po moich bokach i skrzyżowały ręce na ramionach. Byłem im za to mega wdzięczny.
-Zajechało mi tutaj snobem. Czujesz to Natalia? 
-Aż przydała by się maska tlenowa.- odpowiedziała dziewczyna, po czym uśmiechnęła się wrednie.
- Płacisz im Diego za ochronę?- syknęła Lara.
-Błagam Cię kotku, przecież go nawet na nic nie stać, a co dopiero żeby opłacać sobie dziewczyny.
-Co tu się dzieje?- powiedziała zdezorientowana Ludmiła stając po mojej stronie. O nie tylko jej tu brakowało! Czy jest ktoś jeszcze kto chce się w to wplątać?! 
-Nic Lu, po prostu Divino  ma nudne życie i zaczepia kogo popadnie. Zboczenie zawodowe.- Odpowiedziałem. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że trzeba zakończyć tą rozmowę zanim pojawi się przyjaciel Federico z jego lalką. Jak na zawołanie przybył Leoś z Violką, która była wkurzona do tego stopnia, że jej nos był cały czerwony. Jaki pomidor. 
-Pff za kogo się uważasz, że mówisz takie rzeczy, pierwszaku.- wysyczała Lara.
-To ona Leon! To ona!- krzyczała dziewczyna, ciągnąc za sobą bruneta. Stanęła przed Federico i gdyby nie Leon to rzuciłaby się na Lusie. Co ta laska jej zrobiła, że "księżniczka chce ją zabić?!"



Lu wyminęła mnie i ze skruchą zaczęła mówić.
-Naprawdę przepraszam! Nie zrobiłam tego specjalnie!
-Jasne! Zazdrościsz mi już od pierwszego dnia! Jesteś gówno warta i nie wiem jakim cudem cię tu przyjęli! Obiecuje, że zrobię wszystko byś z tond wyleciała! Zaczęłaś wojnę!- Jprdl znowu się zaczęło! Pierwszy dzień, a Ludmiła ma już wroga. 
-Jak mnie nazwałaś?- zapytała, biorąc duży wdech.
-To co słyszałaś!


-Odszczekaj to, albo sprawie, że twój nos znowu będzie krwawił!- Lu zaczęły puszczać hamulce. Powietrze zrobiło się nagle gęstsze. Powiedziałbym, że można by było, zacząć kroić je nożem.
-Słyszysz Leon! Ona mi grozi!- powiedziała płaczącym głosem, podbiegając do Leona i wtulając się w jego ramiona.
-Pfff- prychnęła moja "sis". Podszedłem do niej i objąłem ramieniem, i rzekłem na odchodne:
-Zdechnij w piekle Divino, ty i twoja paczka.
Zanim odszedłem zanotowałem sobie jedno w głowie: trzymać Lu jak najdalej od Federico i Violetty.

***************

"Ludmiła"
Razem z Diego wysiedliśmy z windy na 3 piętrze. Starałam się uspokoić.
-Lu?- no właśnie starałam...
-Odpieprz się oddemnie Diego!
-Nie drzyj się na mnie, to nie moja wina, że "księżniczka" się na ciebie uwzięła!- powiedział, stawiając krok w moją stronę.
-Czyli, że ją też znasz?!
-Tak, to mocno skomplikowane Lusia.- mówiąc to, zmierzwił swoje włosy. Nie chciałam na niego krzyczeć. Diego to jedyna osoba, na której mogę polegać.
-Opowiesz mi o tym jutro, dobrze?- powiedziałam ściszając swój głos.
-Czemu jutro?- zapytał zdziwiony.
-Bo chce pogadać z moją współlokatorką. Jeszcze nie miałam dobrej okazji do tego.
-Spoko. Fran jest fajna. Dogadacie się na bang. Szkoda, że..- nie dokończył,gdyż mu przerwałam.
-No chyba se jaja ze mnie robisz! Wszystkich tu znasz?- zaczęłam powoli się denerwować.
-Chyba... Lece.- rzekł i pocałował mnie w polik na pożegnanie.
-Pa...

***************

Rozdział dla Natalii ^^


Wasza Omcia
Wasza Julcia
























środa, 18 listopada 2015

Rozdział 5 ~Zawirowania w czasie niosą sporą liczbę zakłóceń i krwi~






"Ludmiła"
Podeszłam do drugich drzwi, zaciekawiona jak wygląda mój pokój. Sięgnęłam za klamkę. Niestety w środku była łazienka- bardzo ładna z resztą. Bacznie się jej przyjrzałam, po czym wyszłam ze środka, zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam. Wróciłam z powrotem do salonu. Rozejrzałam się po wnętrzu. Po chwili dostrzegłam wejście obok blatu kuchennego. Zadowolona ruszyłam tam. Jednakże w środku nie było mojego pokoju tylko garderoba. Chwila, moment... Garderoba?! Zdziwiona potrząsnęłam głową. Nagle po prawej stronie zauważyłam kolejne (Mam nadzieję, że ostatnie) drzwi. Podeszłam do nich, a to co tam zobaczyłam, sprawiło, że wmurowało mnie w podłogę. Wow.

***************

"Camila"
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca wpadające przez okno. Spojrzałam na zegarek 5:37
-Dlaczego słońce musi tutaj wstawać tak wcześnie !?- Burknęłam niezadowolona i zaspana ruszyłam w stronę firanek. Zasłoniłam je jednym ruchem i odwróciłam się by paść na moje miękkie łóżko. Niestety przeliczyłam się co odległości i runęłam na podłogę. Byłam zbyt zmęczona by wstać. Jedną ręką po omacku ściągnęłam koc z łóżka i zasnęłam.
-Hahaha!! Camila co ty robisz na podłodze? - Usłyszałam głos Diego.
-Diego co ty tu robisz tak wcześnie? I kto pozwolił ci tu wejść !!- Zdenerwowana zaczęłam wstawać z ziemi.
-Wcześnie ? Przecież jest już po 9.- Patrzyłam na bruneta z niemałym zdziwieniem.- A po za tym ładne majtki ruda.- Dopiero teraz zrozumiałam, co się dzieje, i że stoję przed Diego w samej piżamie. Natychmiast złapałam koc leżący na ziemi i owinęłam się nim szczelnie. Brunet jedynie podniósł brew i zagwizdał pod nosem.
-Wynocha!!- Zaczęłam rzucać w niego wszystkim co leżało w zasięgu mojej ręki.
-Dobra, dobra już idę. Złość piękności szkodzi, nie wiesz? Szkoda by było takich ładnych...- Nie zdążył dokończyć bo oberwał ode mnie poduszką w twarz. Chłopak chyba zdała sobie sprawę, że ze mną nie wygra i wycofał się zamykając za sobą drzwi.
-Tylko pośpiesz się!- Brunet krzyknął na odchodnym. Odetchnęłam z ulgą i rozejrzałam się po pokoju. W całym pomieszczeniu panował bałagan. Chwyciłam ubrania przygotowane już wcześnie i owinięta kocem wyszłam z pokoju z zamiarem wzięcia prysznica.

***************
"Narrator"
Gdy tylko Camila zamknęła za sobą delikatnie drzwi i zaczęła iść w kierunku łazienki z kuchni doszedł ją dźwięk jak z karabinu. Przestraszona runęła dzisiaj już po raz drugi na ziemię. Diego zdezorientowany wybiegł z salonu dziewczyn by zobaczyć co stało się na korytarzu. Gdy tylko zobaczył Camilę leżącą na środku, wybuchł nieokiełznanym śmiechem i z tego wszystkiego potknął się o własne nogi i dołączył do dziewczyny leżącej na podłodze.
-Co to było ?! Ktoś strzela ? - Przerażona dziewczyna nie przejmowała się śmiechem bruneta.
-Co? Kto strzela ? O co ci chodzi kobieto ?- Brunet mimo wszystko też spoważniał.
-No nie słyszałeś tego dźwięku ?! Dochodził gdzieś z kuchni !- Ruda przeczołgała się bliżej bruneta. W tym momencie Diego stłumił śmiech i zaczął grać.
-To choć przytul się do mnie. Ja cie obronie.
-Bez przesady Diego, aż tak to się nie boje.- Odpowiedziała zdegustowana ruda.
-Jak nie to nie. Szkoda by taka ładna buźka została podziurawiona.
-Przestań, nie pomagasz Diego. Idź sprawdzić co to.- Nakazała Cami. W tym momencie dźwięk się powtórzył tylko gdzieś bliżej nich. Dziewczyna w tym samym momencie kurczowo przylgnęła do bruneta leżącego obok.
-Diego ! Uciekajmy z tond !- Dziewczyna jeszcze mocniej wtuliła się w chłopaka. Diego musiał się kontrolować by uśmiech nie wykwitł na jego ustach. Natalia niczego nieświadoma wyszła szybkim krokiem z łazienki. To jednak był błąd, ponieważ nie zauważyła pary leżącej przed nią i potykając się o nich padła na ziemię. Brunet już nie wytrzymała i zaczął tarzać się ze śmiechu. Zdziwiona Natalia spojrzała na nich.
-Co wy robi...- Jednak nie zdążyła dokończyć bo z kuchni wyszła Ludmiła.
-Co tu się dzieje? Robię sobie spokojnie śniadanie kiedy słyszę jakiś huk dochodzący z korytarza. I widzę to. Możecie mi wytłumaczyć co robicie na podłodze ?!- Na co Diego zaczął się jeszcze głośniej śmiać. Chwilę później na nieszczęście Camili dźwięk się powtórzył. Dziewczyna drgnęła.
-Fernandez wycisz telefon, bo irytuje mnie już twój dzwonek.- Powiedziała Lu nadal przyglądając się jej przyjaciołom.
-DZWONEK?!- Ruda wpadła w furię. W jednej chwili usiadła okrakiem na brunecie. Zaczęła okładać go pięściami po klatce piersiowej. Lekko zdziwiony brunet próbował chwycić ją za nadgarstki.
-Może pomożecie?- Spytał Diego nie mogąc opanować rudowłosej.


***************
"Ludmiła"
*Cztery godziny wcześniej*
I think about you every morning when I open my eyes.
I think about you every  evening when I turn off the lights.
Co tu się dzieje? Jak oparzona wstałam z łóżka sięgając po mój telefon.
I think about you...*
-Halo?- Powiedziałam zaspanym głosem do słuchawki.
-Hej księżniczko!- Odpowiedział jak zwykle wkurzający mnie głos po drugiej stronie.
-Diego?!
-Chyba chciałaś powiedzieć "Witaj mój ukochany!".
-Niech zgadnę... Czyżbyś to ty zmienił mi dzwonek telefonu?
-Co? Ja? Skąd ten pomysł?- Odpowiedział, udając zdziwionego.
-Wrr. Masz szczęście, że tu cię nie ma.
 -Skąd możesz wiedzieć, że mnie u ciebie nie ma?
-Taa. Prędzej ja się zakocham niż moja współlokatorka cię wpuści.
-Uuu czyżby spór?- Nie wiem jak, ale głos Diego stał się dziwnie wyraźny- Odwróć się do tyłu kotku.
Po chwili się rozłączył, a ja odwróciłam się, lecz nie przewidziałam, że będzie on blisko... za blisko. Wystraszył mnie, więc chwile później leżałam na nim, a on na podłodze.
- Nie wiedziałem, że aż tak na mnie lecisz.- Mówiąc to mrugnął to mnie oczkiem. Znałam go na tyle, że mnie to nie ruszyło. Cmoknęłam go w policzek, by po chwili móc wstać, jednakże Diego oplótł mnie mocno i następnie przewrócił nas. Wynik?
-Dobranoc.- Szepnął całując mnie w czółko.
-Dobranoc.- Odpowiedziałam zasypiając w jego ramionach.

***************

"Diego"

-Błagam zabierzcie ode mnie to rude zwierze !- Krzyknąłem zrozpaczony.
-ZWIERZE!!! Ja ci pokaże dopiero zwierzę !- W ostatniej chwili udało mi się uchronić od ciosu kierowanego w moja stronę.
-Pomocy! Błagam, nie chcę zrobić jej krzywdy,a przede wszystkim sobie!
-Nati, masz może ochotę na kawę lub herbatę? A może ciasta?- Usłyszałem roześmiany głos Ludmiły.
-A wiesz, że z miła chęcią Lu.- Odpowiedziała ze śmiechem. Rozchichotane zaczęły oddalać się w stronę kuchni.
-Serio?! Wracajcie tu i mi po...- Nie zdążyłem dokończyć, ponieważ rudowłosa wykorzystała moja nieuwagę  i trafiła mnie dłonią prosto w twarz.
-Gool! Prosto w szczękę!- krzyknął mój "wróg". Na szczęście, zanim dosięgną mnie kolejny cios, Ludmiła zdążyła ściągnąć ze mnie szarpiącą się dziewczynę.
-Ludmiła! Puść mnie! Jeszcze z nim nie skończyłam!
-Camila. Ogarnij się już!- Stwierdziła Naty.
Tak to koniec! Co za wredne, rude zwierze.
-Nie myśl, że to koniec Fernandez, to dopiero początek! Rozpocząłeś wojnę!- Powiedziała, po czym udała się do łazienki, trzaskając drzwiami.
Ja pierdole, ale mam przesrane...
- I to jak Diego i to jak.- Rzekła Lu, jakby czytając mi w myślach.


***************

"Francesca"
Która jest godzina ? Spojrzałam na zegarek. 3.24 Czemu nadal nie mogę zasnąć ? Przekręcałam się z boku na bok nie mogąc znaleźć sobie wygodnej pozycji. Czemu właśnie on ? Mocniej nakryłam się kołdrą, aż po czubek samego nosa. Co mnie podkusiło by wychodzić z mojego bezpiecznego pokoju ?
Znów obróciłam się na drugi bok. Dlaczego ja ? Nakryłam głowę poduszką. Czy wyglądam, aż na taka ofiarę ? Obróciłam się na brzuch. Co ja mu takiego zrobiłam ? Znów przekręciłam się na plecy. A może to tylko jeden z moich koszmarów ? Rozkopałam kołdrę nogami. STOP! Nie mogę się tak umartwiać nad sobą! Spojrzałam na zegarek 3.35  Dobra i tak nie mogę spać. Wstaje. Powoli zwlekłam się z mojego łóżka. Nogami zaczęłam szukać moich miękkich kapci. Pomyślałam od razu o moim puszystym kociaku, którego niestety zostawiłam w domu. Kolejna osoba, za którą tęsknię. Powoli wyszłam z pokoju kierując się do kuchni. Mocna kawa dobrze mi zrobi. Na szczęście mamy ekspres. Zapomniałam na chwilę o moich zmartwieniach, przygotowując moja kawę. Zawsze lubiłam kuchnię. Moja babcia uważała to pomieszczenie za serce całego domu. Chyba masz racje babciu. Uśmiechnęłam się na myśl o tej kochanej staruszce. Zawsze była taka radosna. Mogłam z nią o wszystkim porozmawiać. Dlaczego musiała tak szybko odejść ? Pogodziłam się już z faktem, że jej tu nie ma. Mimo wszystko mi jej brakuje. Z ulgą usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor stojący na szafce w okolicy okna. Nie no błagam tylko nie kolejna, bzdurna komedia romantyczna ! 

Ding dong usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek 5.15 Kogo niesie o tej porze?! Wyłączyłam telewizor i zaczęłam iść po omacku w stronę drzwi. Ding dong.
-Już idę no idę !
W pośpiechu zamknęłam poły szlafroka, przytrzymując je ręką otworzyłam drzwi.
-Diego!? Co tu robisz o takiej chorej godzinie?
-Fra...Fra...Francesca to ty ?!
-A niby kto ?- Przeczesałam skołtunione włosy dłonią.
-Nie no... nic...tylko... Trochę słabo wyglądasz.- Odpowiedział chłopak, bacznie mi sie przyglądając.
-Ja...A no tak, przepraszam cię, nie spałam całą noc. Po co przyszedłeś?- Szybko zaczęłam poprawiać włosy i piżamę.
-Wpuścisz mnie do Ludmiły? Che jej zrobić niespodziankę.- Uśmiechnął się tajemniczo brunet.
-Że do mojej współlokatorki ? A rób co chcesz. Mnie może wreszcie się uda zasnąć.- Przesunęłam się, wpuszczając tym samym chłopaka do środka. Zostawiłam Diego w przedpokoju i zamknęłam za sobą drzwi od swojego pokoju.


***************

"Ludmiła"
Jako najmądrzejsza z całej "naszej" grupy, wyszłam najwcześniej do części szkolnej. Nie chciałam by wszyscy myśleli, że mam coś z nimi wspólnego (czyt. z Diego). Ludzie od razu pomyśleliby, że jestem stuknięta. Pewnym krokiem weszłam na główny hol. Jak się można było spodziewać, wszyscy od razu na mnie spojrzeli. Jak ja to robię? Uśmiechnęłam się w duchu, jednak na zewnątrz zostałam niewzruszona. Udałam, że nie widzę tych spojrzeń. Skręciłam w prawo, udając się do swojej nowej szafki. 112, 113.... 116, 117,... 119. W końcu. Podeszłam do niej, po czym przyłożyłam kartę, a zamek automatycznie odskoczył. Nie zastanawiając się otworzyłam drzwiczki. Byłoby nawet fajnie gdyby nie... Hmm.
-Ałaaaaaaaaaaaa!- Usłyszałam zduszony krzyk jakieś dziewczyny. Od razu zamknęłam szafkę. Przede mną stała brunetka, trzymająca się za nos z którego o mon Dieu** leciała krew.
-Przepraszam, na prawdę przepraszam.- Powiedziałam zbliżając się do dziewczyny z chęcią pomocy na to ona spojrzała na mnie wilkiem i krzyknęła: 
-Jakim  prawem to zrobiłaś!
- Ale ja nie chciałam, przysięgam.- Po chwili podbiegł do brunetki bardzo przystojny chłopak.
- Violu nic ci nie jest?!- Powiedział z troską, po czym zgarnął ją w swoje ramiona prowadząc zapewne do pielęgniarki. Ja to mam szczęście. 
-Hey!- Usłyszałam za plecami. Odwróciłam się powoli, bojąc się kogo tam zobaczę. 
-Hey?- Powiedziałam nieśmiało. 
-Nie bój się nie gryzę.- Rzekł, uśmiechając się szeroko.- No dobra może połykam w całości.- dodał na co mimowolnie się roześmiałam.
-Jestem Federico, a ty?
-Ludmiła.
-Piękne imię dla pięknej dziewczyny.- Mówiąc to mrugnął do mnie. Etap 1- flirtuj.
-Dziękuję. To twoja przyjaciółka?- Zapytałam.
-Tak jakby. Nieźle jej przywaliłaś i to pierwszego dnia szkoły.- Stwierdził zaczesując włosy do tyłu. +30 do  samooceny. 
-Ale to nie było specjalnie!
-Wiem, wiem. - Znowu mrugnął.
-Mogę się o coś ciebie zapytać?
-Pytaj o co chcesz słońce.- Etap 2- Zapytaj o coś mądrego.
-Jak zapewne wiesz, jestem tu nowa i nie rozumiem jak...
-Nie rozumiesz jak, gdzie i co? Spoko mogę cię oprowadzić.- Mówiąc to oparł się ręką o szafkę. 
-Nie, nie o to mi chodziło. Etap 3- Zawstydź przystojniaka.


Federico spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Mogłabym powiedzieć, że czułam się prześwietlana. Bałam się, że jeszcze chwila, a coś we mnie wybuchnie. Skierowałam wzrok na jego tęczówki i wtedy to sie stało. Błysnęło...

***************
* "I think about you"
** o mój Boże
Kolejny rozdział.....
Zapraszam do nowych zakładek.


~Wasza Omcia~
~Wasza  Julcia~






czwartek, 10 września 2015

Rozdział 4 ~Nie wpadaj na ludzi, gdyż nie wiesz kim są.~

Rozdział dodany ze względu na moje urodziny które obchodze dzisiaj (10.09) 
Buziaki i miłego czytania <3


"Ludmiła"
-Wam też dała karty za miast klucza?- Zapytałam zdziwiona.
-Tss.- Mruknął Diego.
-U, a na jakim pietrze mieszkacie?- Spytała Natalia.
-Ja na 3 piętrze, pokój numer 9.- Powiedziałam.- Znaczy 309.- Dodałam zdezorientowana, przybliżając kartę bliżej twarzy, by na pewno sprawdzić czy dobrze przeczytałam.
- A my z Naty mamy na 2 piętrze, pokój numer 7.- Oznajmiła Camila, przybijając piątkę z Naty, na co Diego spojrzał się na nie jak na idiotki.
-Co wy robicie?- Zapytał brunet mrużąc oczy.
-Mamy razem pokój, mamy razem pokój...- Zaczęła śpiewać Natalia, tańcząc taniec szczęścia.
-Co a ja mam mieć pokój z jakimiś dwoma bałwanami, których na dodatek nie znam i to jeszcze na 4 piętrze?!- Lamentował Diego.
-Ty pingwinie, nie dramatyzuj, ja też mam mieszkać z jakąś lasią, której nie znam, plus ona już pewnie tam jest i wybrała sobie lepszą sypialnie.- Odpowiedziałam łapiąc się za głowę.
-O nie oni pewnie też już tam są.- Dodał załamany.- A poza tym nie nazywaj mnie pingwinem, łosiu.
-Może lepiej już chodźmy, bo chcę już zobaczyć nasz apartament.- Stwierdziła Camila, przerywając tym naszą słowną potyczkę.

***************

"Narrator"
-Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego nie odpisuje?!- Mówiła rudowłosa idąc z telefonem przed twarzą po korytarzu. Za nią szła Hiszpanka ciągnąc ciężkie walizki z kartą w ręku.
-Camila!! Tu jest nasz pokój!- Krzyknęła poddenerwowana już Naty. Na te słowa dziewczyna zawróciła, mrucząc pod nosem:
-Co to za beszczel, żeby mi nie odpisywać.


W tym samym czasie Natalia postawiła walizki za sobą, aby otworzyć drzwi. Kiedy odwróciła się by wziąć bagaże, swoje i swojej przyjaciółki, ona wyminęła Naty i zamknęła jej przed nosem drzwi. Niespodziewająca się niczego Hiszpanka, potknęła się o walizki, lądując z łoskotem na swoich czterech literach. Zaklęła siarczyście. Nagle z pokoju obok wyszedł niezwykle przystojny brunet i spojrzał na nią leżącą na środku holu jak na idiotkę. Była tak onieśmielona, że utknęła w bezruchu.
-Ach ci nowi, znowu si zaczyna.- Burknął po nosem niebieskooki.- Hej nowa będziesz tak leżeć, czy może się podniesiesz?
W tym momencie z pokoju wypadła Camila, z przeprosinami kierowanymi do Natalii. Zatrzymała się widząc scenę rozgrywająca się przed jej oczami. Widząc bruneta zaczęła:
-Hej jestem Ca...
-Nie interesuje mnie twoje imię.- Przerwał jej chłopak trzaskając za sobą drzwiami.
-Ale gbur.- Burknęła pomagając czarnowłosej podnieść się z ziemi.
-Yyy...tak jasne. Chodźmy, bo też chcę zobaczyć nasz pokój.

***************
"Ludmiła"

Gdy tylko rozstałam się z Diego w windzie skręciłam w lewo kierując się do pokoju o numerze 309. Z każdym nowym krokiem moja ciekawość wzrastała, a w mojej głowie zrobił się okropny bałagan, gdyż nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po mojej "współlokatorce". Może to będzie jakaś modnisia, albo typowy kujon, bądź naprawdę spoko osoba? Zdałam se sprawę, że chciałabym być na miejscu Camili. Przynajmniej nie musiałabym się teraz tak stresować. 307, 308 i 309. Dotychczas liczba 9 była moją szczęśliwą, także w moich myślach pojawiła się nadzieja na lepsze jutro. Postawiłam swoją, ogromną walizkę obok siebie po ty by wyjąć z kieszeni kartę.
-Raz kozie śmierć.- Szepnęłam pod nosem. 
Dołożyłam kartę by w następnej chwili otworzyć drzwi. W końcu nie mogę mieć gorzej niż Diego.
Nacisnęłam  klamkę i chwyciłam bagaż.
Dam radę w końcu jestem Ludmiła Ferro.
Weszłam.

*************
"Naty"
Wmurowało mnie w podłogę. To co zobaczyłam przekroczyło moje najskrytsze marzenia. I pomyśleć, że jest całe nasze Przynajmniej na czas nauki , ale to szczegóły. Z Camilą razem zaczęłyśmy piszczeć i skakać. Zostawiłyśmy walizki na wejściu w otwartych drzwiach i pobiegłyśmy do naszych sypialni. 
-Łał.- Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Sypialnia została urządzona w moich ulubionych kolorach. Podbiegłam i rzuciłam się na moje miękkie i wielkie łóżko. Z za ściany było słyszeć pisk Camili. Gdy okrzyki radości ustały, usłyszałam znaczące chrząknięcie. W progu mojego pokoju stał wcześniej już poznany sąsiad.
-Yyy...hej. Coś się stało?- Spytałam skrepowana jego obecnością.
-Tak! To się stało, że słychać wasze krzyki w całym budynku. Mogłybyście się przymknąć i sprzątnąć swoje walizki z korytarza ?!- Po tych słowach brunet zgrabnie wyminął nasze rzeczy i udał się do swojego mieszkania.
-Z kim rozmawiałaś ?- W drzwiach stanęła uradowana rudowłosa.
-Znowu ten chłopak z naprzeciwka. Ładnie się zaczyna nasza sąsiedzka znajomość.- Uśmiechnęłam się do współlokatorki.
 -Powoli zaczyna mnie denerwować ten typ! Niech się od nas odwali! Co tym razem mu takiego zrobiłyśmy!?- Nastrój Camili diametralnie uległ zmianie.
-Czepiał się, że dla niego jesteśmy zbyt głośno. Ale już nie rozmawiajmy o nim. Jak ci się podoba twój pokój Cami? Bo mój jest bajeczny!- Podskoczyłam z radości.
-Mój też!- Obie zaczęłyśmy skakać jak wariatki. Dawno nie byłyśmy tak szczęśliwe. Ostatnio nie spędzałyśmy zbyt dużo czasu razem. Teraz będziemy miały szansę to nadrobić.
-Dobra lepiej zabierzmy już nasze rzeczy i się rozpakujmy.- Powiedziała ruda idąc w stronę naszych walizek.


***************
"Diego"
Niech ktoś mi powie, że to tylko sen, znaczy koszmar. Bo to na pewno nie jest rzeczywistość. No bo kto wchodząc do swojego nowego pokoju, już pierwszego dnia ma burdel. Jak by było tego mało to od wejścia dostajesz poduszką w twarz? Błagam niech ktoś mi powie, że to jakaś okropna pomyłka!
Dlaczego nie przekonałem wtedy Lu!

7 minut wcześniej...
-Błagam Ludmiła chodź ze mną tam!
-Chyba cię pogrzało do reszty Fernandez!- Krzyknęła do reszty wkurzona.
-Błaaaaaaagaaaaam!- Zacząłem jeszcze bardziej jęczeć w chwili kiedy usłyszałem głosik : 3 piętro
-Nie i jeszcze raz nie! Bądź, że mężczyzną!- To mówiąc wyszarpnęła swoją rękę, którą od samego początku trzymałem i biegiem wyszła z windy.

Teraz

-Do jasnej cholery co tu się dzieje!- Krzyczę wściekły. Nagle z pokoju obok drzwi wejściowych wyłania się głowa jakiegoś murzyna.
-Lepiej się chowaj bo- i za nim zdążył dokończyć, również oberwał poduszką w głowę.
-Gdzie one są?!- Wrzeszczał niski chłopak, zapewne sprawca tego bałaganu, przewalając połowę rzeczy w salonie.
-Co?!- Pytam robiąc krok do przodu.
-Moje słuchawki!- Mówiąc to wywala następne rzeczy w swojej walizce, która stoi na środku pokoju.
Patrzę na niego i zaczynam się śmiać, na co "krasnoludek" patrzy na mnie z chęcią mordu.
-To ty mi je zabrałeś?!- Krzyczy wskazując na mnie palcem.
-Masz je na głowie imbecylu.- Stwierdza "wysoki", uśmiechając się. Po chwili wszyscy wybuchamy śmiechem.

**************
"Francesca"

Niedługo ma przyjść moja współlokatorka. Mam nadzieję, że nie będzie to jakaś wredna modnisia ani jakaś nudna kujonka. Ani Marco dodałam mimochodem w myślach. Nie mogę przestać o nim myśleć. Jak mógł mi to zrobić? A ja głupia mu wierzyłam. W każde jego słowo, w każdy gest, w każdy pocałunek...Był taki miły i czuły... STOP! Muszę uwolnić się od tego natłoku myśli. Chwyciłam mój telefon i wyszłam na korytarz. Szłam powoli myśląc o nadchodzących dniach nauki w nowej szkole. Zamyślona skręciłam w lewo i od razu upadłam. Poobijana zaczęłam podnosić się z podłogi, gdy zobaczyłam z kim się zderzyłam.
-Marco ?-Zszokowana upadłam z powrotem na ziemię. Moje oczy natychmiast zalała fala łez.
-Ooo...moja dziewczynka.- Brunet patrzył na mnie z nieznaną mi wcześniej pogardą. Nie chcąc go dalej słuchać wstałam i pobiegłam w obcą mi stronę. Nie wiedziałam gdzie biegnę, bo cały obraz przysłaniały mi łzy. Jak mogłam nie zauważyć, że jest zupełnie kimś innym?! Nagle wpadłam na wysokiego bruneta. Zapominając o kulturze pobiegłam dalej w stronę mojego pokoju (jak mi się zdawało), zostawiają za sobą zdezorientowanego chłopaka.
-Co jest dzisiaj z tymi dziewczynami?- Tylko tyle zdążyłam usłyszeć, bo przybysz odwrócił się i odszedł. Biegłam aż wreszcie dotarłam do swojego apartamentu. Ale gdzie ja schowałam kartę? Mam! Szybko otworzyłam drzwi z zamiarem zamknięcia się w swoim pokoju z dala od wszystkich, kiedy jak by się ktoś mógł spodziewać wpadłam na kogoś...znowu. Tym razem to chyba była moja nowa współlokatorka....

**************
"Ludmiła"
Hmmm.... Spodziewałam się wszystkiego, oprócz tego, że mieszkanko mogło być puste. Co prawda jak zauważyłam w przedpokoju stały buty. Oznaczało to, że moja współlokatorka wyszła z tond. Czyli się z nią minęłam. Zaczęłam iść wzdłuż korytarza, ciągnąc za sobą walizkę. Zaczęłam rozglądać się po lokalu. Ściany wykonane z płyt kamiennych były koloru kremowego, za to podłoga została zrobiona z ciemnego drewna. Przy drzwiach po prawej stronie, jak wcześniej zauważyłam, stała półka na buty, a nad nią były wieszaki. Obok nich było duże lustro. Za to po lewej stronie były dwie pary drzwi. Stwierdziłam, że muszą to być pokoje, więc nie wiedząc, który już jest zajęty ruszyłam dalej. Na końcu korytarza ukazał się piękny salon. Dzięki trzem parą okien, pomieszczenie było wypełnione promieniami słonecznymi. Tak jak w korytarzu ściany były kremowe, tak samo jak meble. Po prawej stronie, pod oknem stał mały stół z czterema krzesłami. Za to po lewej były dwie kanapy z stolikiem do kawy. Całość stała na cienkim dywanie. Na ścianie wisiał telewizor plazmowy. Ustawiłam walizki przy ścianie i z westchnieniem usiadłam na jednej z kanap. Okazała się bardzo wygodna. Niestety przypomniałam sobie, że nie zdjęłam kurtki, ani szpilek. Szlag. Wstałam z wielką niechęcią i udałam się w kierunku drzwi. Odwiesiłam kurtkę, a po chwili chciałam zdjąć buty, jednakże nie było mi to dane, bo po chwili leżałam na podłodze przyciśnięta czyimś ciałem. Nie minęła minuta, kiedy owa osoba ze mnie wstała i bez słowa udała się biegiem do najbliższych drzwi. Ostatnie co usłyszałam to szloch. Westchnęłam wstając z podłogi. Otrzepałam się i spojrzałam w kierunku drzwi z których dochodził płacz. Nie wiedząc co zrobić, zmierzwiłam włosy. Następnie stwierdziłam, że lepiej nie wtrącać się w nie swoje sprawy. Zdjęłam buty i odłożyłam je na miejsce po czym ruszyłam by zobaczyć jak wygląda mój pokój.
***************
~Wasza Omcia~
~Wasza Julcia~
















wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 3 ~Bo od czegoś trzeba zacząć~




"Narrator" 
-Diego! Wstawaj już!- Krzyknęła wkurzona dziewczyna.
-Co? Jeszcze chwileczka- mruknął przekręcając się na drugi bok.
-Ja ci dam chwilkę!- Powiedziała po czym walnęła, niczego nie spodziewającego się bruneta z całej siły gazetą. Na co chłopak podskoczył i walnął się w głowę o szafki, które wchodziły w skład wyposażenia samolotu. Zdezorientowany pomasował się po  zranionym miejscu.
-Ała!- Zawył.
-Nie jęcz tylko zabieraj swoje rzeczy bo wysiadamy.
-Co? Już?- Odrzekł Diego ze zdziwieniem, a następnie spojrzał za okienko i stwierdził, że wylądowali. 

***************
"Marco"
Trochę szkoda mi Francesci. Fajna z niej dziewczyna. Tylko zbyt łatwowierna, od razu uwierzyła w moje kłamstwa i się we mnie zakochała. Lubie takie dziewczyny, bo łatwo je wykorzystać. Na przykład ta rudowłosa piękność co siedzi pod sąsiednim oknem wygląda na dość łatwą. Dziewczyny nadchodzę !

***************
"Camila"
Kiedy wreszcie wylądujemy ! Nie mogę się doczekać kiedy będę mogła znów włączyć mój telefon. 
A jak ten tajemniczy chłopak do mnie napisał ? A ja nie mogę mu odpisać. Na dodatek jakiś brunet się na mnie gapi. Litości. Ooo już wylądowaliśmy ?

***************
"Naty"
Gdy tylko wysiedliśmy z samolotu, ukazało nam się piękne słońce. Nie za bardzo dało się podziwiać widoki, gdyż po pierwsze byliśmy na lotnisku, a po drugie musieliśmy się spieszyć. 
-Chodź Naty wziąć swoje bagaże!- Krzyknęła rudowłosa.
-Już idę!- Odkrzyknęłam zakładając okulary przeciw słoneczne.
***************
CRAB-studio-abedian-school-of-architecture-designboom-04

"Ludmiła"
-Wow!!-Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Widziałam już ten budynek na zdjęciach, ale na żywo wygląda o wiele bardziej....WOW.-Spójrz Diego!- To mówiąc walnęłam chłopaka z łokcia w bok.
-Ała! Ludmiła co ty wyrabiasz?! Przecież patrze!
-Dobra nie krzycz, bo ludzie się gapią!
-To niech sie gapią po to mają oczy.- Powiedział, po czym puścił do mnie oczko.
-Aleś ty głupi Fernandez!- Powiedziałam waląc go palcem w klatkę piersiową. Na co on sie szczerze roześmiał i odpowiedział:
-Nie po nazwisku, bo po pysku. 
-Coś ty taki zabawny Diegito? Kobiety byś nie uderzył.
-Kobiety? Gdzie ta kobieta? Chyba nie mówisz o sobie?- Po tych słowach stanęłam z założonymi rękami, na przeciwko niego, tarasując mu drogę.
-Ha, ha, ha! Ale sie uśmiałam, bardzo dobry dowcip.- Na te słowa Diego podniósł ironicznie prawą brew do góry i zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać. Kiedy nasze twarze dzieliły centymetry, a nasze oddechy zaczęły się mieszać ze sobą, usłyszeliśmy znajomy nam obojgu głos. 
-Co wy tu wyrabiacie?- Powiedziała Camila śmiejąc sie pod nosem. Momentalnie brunet odsunął sie ode mnie i zwrócił sie w kierunku przybyłych koleżanek. 
-O Camila jak miło Cię widzieć całą i zdrową.- Diego bawił sie kosztem biednej Camili.
-Ha, ha, ha nie rób już ze mnie takiej kaleki!- Odpowiedziała rudowłosa, na co Natalia zareagowała śmiechem. 
-I ty przeciwko mnie Brutusie?!- To mówiąc Camila spojrzała na przyjaciółkę, która zakryła usta dłonią by sie jeszcze bardziej nie roześmiać.
-To może już chodźmy po te plany i klucze do pokoi.- Powiedziałam przerywając ciekawą pogawędkę.
-Taa chodźmy.- Orzekł Diego.

***************
"Marco" 
Fajna ta blondynka. I te nogi, brałbym , no ale trudno jak zajęta to zajęta. Nie bawię sie w odbijanie. Ale za to ta ruda....

***************
"Natalia"
Myślałam, że szkoła tylko z zewnątrz jest tak efektowna, ale gdy ją zobaczyłam w środku to szczęka mi opadła.

-Z tego co mówił Pan Monte, to sekretariat jest na pierwszym piętrze.- Powiedziała Ludmiła.
-CO? Kiedy on to mówił?- Spytał zdezorientowany Diego.
-Kiedy ty śmiałeś się z tego chłopaka... Jak mu tam było... Marco?- Odpowiedziała Lusia.
-Hahaha pamiętam to. I ty mówisz, że ja jestem kaleką.- Skomentowała Camila, wytykając język w stronę bruneta.
-Co ma do tego Marteko, że ty jesteś kaleką?- Odpowiedział.
-Marco, idioto.- Dodała Ludmiła uderzając sie z otwartej dłoni w czoło. Za to Camila poczerwieniała ze złości.
-Dobra chodźmy, bo jeszcze zamkną nam sekretariat.- Powiedziałam aby załagodzić napiętą sytuację.

***************
"Narrator"
Kiedy zabłąkana grupa młodzieży dotarła wreszcie pod drzwi sekretariatu, spotkała ich przykra niespodzianka w postaci karteczki : "Wracam za piętnaście minut."
-No chyba was pogięło!- Warknął wkurzony do granic możliwości Diego. -Ja tu lecę do was naście godzin, przedzieram sie przez tłumy na lotnisku, stoję jakieś dwie godziny w korkach, żeby pocałować klamkę?!
-Uspokój się Diego.- Spróbowała go uspokoić Hiszpanka, na co Ludmiła wywróciła tylko oczami, dobrze wiedząc, że to jeszcze nie koniec bezsensownej gadaniny Diego.
- Co za personel, złoże na was skargę...- Kontynuował zaczynając chodzić po korytarzy w kółko.
-...Ja tu tyle płace, a każą mi jeszcze czekać, bo jakaś wielka pani sekretarka poszła sobie na kawkę...-Monologu bruneta nie było końca.
-Dostałeś stypendium dziecko...- Westchnęła pod nosem Ludmiła.
-...-Diego nie zaprzestawała swojego wywodu. Po chwili zdenerwowana Camila podeszła do chłopaka i uderzyła go z otwartej dłoni w twarz, przez co Fernandez aż sie zatoczył.
-A to niby za co?!- Wrzasnął, łapiąc sie za piekący policzek.
-Za twoja bezsensowną paplaninę. Ktoś musiał to wreszcie zakończyć, bo minęła cię właśnie sekretarka i uwierz nie chcesz wiedzieć jak na ciebie patrzyła.- Chłopak na te słowa jedynie parsknął i bez słowa pierwszy przekroczył próg sekretariatu, a za nim ruszyły rozchichotane dziewczyny.

***************
Hooooolaaa! Wracamy znowu po 3 miesiącach *chichot*. Na szczęście zaczęły się wakacje i miałyśmy czas aby sie spotkać. Nie bójcie sie jutro znów sie spotykamy i bierzemy się za pisanie kolejnych rozdziałów. Mamy nadzieje, że skomentujecie nasz ciężki wysiłek. 
Pozdrawiamy

~Wasza Omcia~
~Julia~

czwartek, 14 maja 2015

Miniaturka 1/5 Fedemiła ~Somos de mundos demasiado diferentes Es tan evidente~

Heeeeejjj :) Oto przed wami moja pierwsza miniaturka ^^ *Brawa*  Została ona podzielona na części, przewiduje max 5. Chciałam ją zadedykować moim wspaniałym przyjaciółką, bo bez nich świat by nie istniał, a wszystko co przeżyłam w ostatnim czasie nie miało by dla mnie takiego znaczenia. Wiem, że nie każda z nich lubi tą parę, ale mam nadzieje, że przeczytacie i napiszecie komentarz :) Buziaki :*
~Wasza Omcia~




~Gane y perdi

Nunca me rendi

Porque soy asi~



**********************
Anonim: Hej
Ty: Hej :)
Anonim: ch/dz?
Ty: Dziewczyna, a ty?
Anonim: Chłopak
Ty: Ile masz lat?
Anonim: 19,
Ty: 18 :)
Anonim: Fajnie, że znalazłem dziewczynę w podobnym wieku :)
Ty: A na jakie wcześniej trafiałeś?
Anonim: Na szesnastolatki lub powyżej 20 XDXD
Ty: :D
Anonim: Mieszkasz w Buenos Aires?
Ty: Tak, z mamą, a ty?
Anonim: Ja jestem z Włoch i mieszkam u kolegi mojej mamy :)
Ty: Tęsknisz za nią?
Anonim: Bardzooo ^^ My Włosi jesteśmy bardzo rodzinni :)
Ty: Zauważyłam ;)
Anonim: Do jakiej chodzisz szkoły?
Ty: Do Studia On Beat
Anonim: Oooo ja też ^^ Może się znamy?
Ty: Na pewno mnie znasz, wszyscy mnie znają..
Anonim: Jesteś tam jeszcze?
Ty: Wybacz mama mnie wołała. O i może lepiej się najpierw poznajmy, co ty na to?
Anonim: Okej..... To może podasz mi swój numer, bo według tego mamy tylko na rozmowę 2 min.
Ty: To moje GG: 132476039
Anonim: Zaraz napisze ;)
Ty: Czekam....

************************************************

PrzystojniaczekFP: Hej :)
ParisLF: Hej :) Haha XD
PrzystojniaczekFP: Z czego się śmiejesz?
ParisLF: Z twojej nazwy XDXDX
PrzystojniaczekFP: Ej bo się obrażę.. *_*
ParisLF: hahahahahahahahahah XDXDD
PrzystojniaczekFP: Foch
ParisLF: haha no okej przepraszam ;*
PrzystojniaczekFP: Przyjmuje przeprosiny ;)
ParisLF: :)
PrzystojniaczekFP: O nie :/ Musze już iść bo się spóźnię ;(
ParisLF:  O, ja xD Jestem już spóźniona xD
PrzystojniaczekFP: A z kim masz teraz lekcje?
ParisLF: Z Beto, a ty?
PrzystojniaczekFP: Z Gregorio xD
ParisLF: Aaaaa biegnij bo jak się u niego spóźnisz to będziesz miał przechlapane xD
PrzystojniaczekFP: No niestety ;( Po piszemy wieczorem?
ParisLF: Jak najbardziej ;) O 19 może być?
PrzystojniaczekFP: Tak :) To do wieczora?
ParisLF:  Do wieczora :)

***********************************************
Spóźniona biegłam co sił w nogach, chociaż wiedziałam, że zaraz koniec lekcji. Kiedy już byłam na zakręcie zwolniłam. "Ludzie nie mogą zobaczyć, że się czymś zamartwiam." Do studia doszłam już powolnym krokiem. Gdy weszłam do środka, akurat skończyło się spotkanie. Zrezygnowana udałam się do swojej szafki. Niestety po chwili zderzyłam się z jakimś zziajanym chłopakiem.
- Uważaj jak chodzisz ofermo!- Warknęła zdenerwowana.
- Suń się Ferro, bo się spóźnię- Usłyszałam po czym brunet mnie wyminął.
- Masz szczęście Pasquarelli, że mam dziś dobry humor!- Krzyknęłam, za nim zniknął za rogiem.
Zdenerwowana do maximum stwierdziłam, że nie mam ochoty spotkać "księżniczki Violetty", więc udałam się na spacer, tym samym opuszczając dzisiaj wszystkie lekcje.

***********************************************
PrzystojniaczekFP: Hej :)
ParisLF: Oo cześć :D
PrzystojniaczekFP:  Jak tam?
ParisLF: Tak sobie :)
PrzystojniaczekFP: Coś się stało?
ParisLF: Nie nic się nie stało, tylko taki średniawy miałam dzisiejszy dzień. Lepiej powiedz mi czy zdążyłeś?
PrzystojniaczekFP: Na szczęście tak xD Miałem "małą" przeszkodę po drodze, ale zdążyłem ^^
ParisLF: To dobrze :D
PrzystojniaczekFP:  To może powiesz mi coś o sobie?
ParisLF: Ja, a czemu nie ty ?
PrzystojniaczekFP:  Bo ty chciałaś się "lepiej poznać" ;P
ParisLF: Niech  ci będzie :)
PrzystojniaczekFP: To może... Na jakim grasz instrumencie?
ParisLF: Przeważnie na gitarze, ale umiem też na fortepianie :)
PrzystojniaczekFP:  Hah :') Ja też ^^
ParisLF: ;)
PrzystojniaczekFP: Twoje ulubione danie?
ParisLF: Pizza ^^
PrzystojniaczekFP:  Wow.. Mamy dużo wspólnego ;)
ParisLF: :)
PrzystojniaczekFP:  A jaki jest...
************************************************
2 godziny później
PrzystojniaczekFP:  hahahahaha xD xD
ParisLF: Naprawdę xD
PrzystojniaczekFP:  xD Zabawna jesteś ;)
ParisLF: Dzięki, mało osób mi to mówi.
PrzystojniaczekFP: Czemu?
ParisLF: Uważają mnie za złą i samolubną osobę, ale ja po prostu..
PrzystojniaczekFP:  Nie chcesz, żeby wiedzieli  jaka naprawdę jesteś? To smutne...
ParisLF: Ale mam ciebie i mi na razie to wystarczy :)
PrzystojniaczekFP:  ;') Nie wierze, że tak długo piszemy ^^
ParisLF: Hah, ja też nie ;)
PrzystojniaczekFP:  Może podasz mi swój numer i będziemy pisać w dzień bo nie wytrzymam tyle godzin ;)
ParisLF: Okej ;) Tylko obiecaj, że nie będziesz dzwonić
PrzystojniaczekFP:   Obiecuje, tylko pisanie.
ParisLF:  :) 512-854-990
PrzystojniaczekFP:  Zapisane ;)
*************************************************
pip-pip-pip

Od: 563-073-009
To ja ;)

pip-pip-pip

Od: Tajemnicze słoneczko <3
Oki, doki zapisane ^^

pip-pip-pip

Od: Zabawny Włoch <3
Dobranoc słoneczko, śpij dobrze :* :*

pip-pip-pip

Od: Tajemnicze słoneczko <3
Dobranoc :* :*

*********************************************** Miniaturka 2/5

środa, 11 lutego 2015

Rozdział 2 ~Gdy prawda wychodzi na jaw, wszystko może się zdarzyć~



"Narrator"

-Witam, wszystkich na spotkaniu na, którym przekażemy wam informacje dotyczące wyjazdu do Barcelony.- rozpoczął niski mężczyzna, tym samym uciszając rozmowy panujące na sali. Gdy w pomieszczeniu zapadła cisza, a wszyscy zajęli wolne miejsca i przedmówca kontynuował:
-Nazywam się Alvaro Monte i jestem byłym nauczycielem szkoły do, której się dostaliście. Teraz rozdam wam kartki z planem wyjazdu i zakwaterowania.- jak powiedział tak zrobił.
Gdy wszyscy dostali już owe karteczki, wpadł zziajany Marco.
-Uh, uh, uh... Przepraszam, za-za spóźnienie... Uh, uh, uh... Ale autobus mi uciekł i musiałem... Uh, uh, uh... Musiałem za nim biec... Uh, uh, uh... Ale skubany mi uciekł.- Mówiąc to zaplątał się w kabel od mikrofonu, po czym runął na ziemie jak długi. Po chwil cała sala rozbrzmiewała się śmiechem, ale najbardziej odznaczył sie śmiech Ludmiły. Speszony Marco podniósł się z podłogi, otrzepał się i zajął swoje miejsce obok Diego.

**********
Po skończonym spotkaniu cała piątka udała się do swoich domów.

**********

"Ludmiła"

-Tak, Diego.- Przytaknęłam lekko już zdenerwowana jego troskliwością. Nie jestem już małą dziewczynką, żeby zapomnieć paszportu.
-No dobrze. To ja już będę kończył. Pa!
-Dobrej nocy!
-Tobie również.
Gdy tylko usłyszałam dźwięk kończący połączenie, rzuciłam telefon na łóżko. Szczerze powiedziawszy byłam zmęczona pakowaniem się. Stwierdziłam, że wypadałoby zjeść kolacje po raz ostatni w tym domu. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, poczułam zapach smażonej cukinii. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dobrze, że zjadłam porządny obiad u Diego. Westchnęłam.

**********

"Francesca"

Już nie mogę się doczekać wyjazdu. Za 2 godziny mamy zbiórkę na lotnisku. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że lecę razem z Marco. Bardzo go kocham i ciesze się, że będziemy razem w klasie. Pierwszorocznym jest ciężej  niż innym, ponieważ są najmłodsi i nikogo nie znają. Nie będzie tak źle, przecież masz Marco i Fede. Już miałam schodzić z walizkami na dół, kiedy spostrzegłam, że nadal jestem w dresach.
-Ubranie ty idiotko.- szepnęłam uderzając się z otwartej dłoni w czoło. Gdy byłam już w samej bieliźnie rozdzwonił się mój telefon. Kto to może dzwonić ? Podbiegłam do telefonu.
-Halo?- zapytałam udając zdziwienie, choć dobrze wiedziałam kto dzwoni.
-Cześć Fran.
-Cześć Misiu. Już się spakowałeś Marco?
-... Tak, jasne już się spakowałem... ale, nie po to dzwoniłem, musimy pogadać Francesca.
-Co się stało kochanie?
-Z nami koniec, przykro mi...- po tych słowach osunęłam sie na podłogę
-TOBIE jest przykro?!  Mówiłeś, że zawsze będziemy razem, a teraz...- po mich policzkach spływały słone łzy, nie zdołałam ich powstrzymać.
-Fran nic dla mnie nie znaczyłaś, tak na prawdę jestem w 3 klasie i założyłem sie o ciebie z kumplem, że cię w sobie rozkocham. Z tego co zauważyłem udało mi się.
-Jesteś potworem Marco... i nie nazywaj mnie Fran. Tak mówią do mnie tylko przyjaciele!!!- nie obchodzi mnie, że rodzice są na dole, zaczęłam krzyczeć. Wściekła rozłączyłam się i rzuciłam telefonem, który z łoskotem rozbił moje lustro. Zwinęłam się na podłodze i zaczęłam płakać. Nie Francesca on nie jest tego wart, nie dawaj mu satysfakcji. Uspokój się. Wstałam z podłogi, choć wiedziałam, że tak szybko o nim nie zapomnę. To nie będzie takie proste.

**********

"Narrator"

-Camila!!- krzyknęła zmęczona Natalia.
-Natalia?! A ty co tutaj robisz?- spytała zdziwiona dziewczyna.
-Jak to co? Przecież mieliśmy razem iść na zbiórkę.
-A no tak.- powiedziała, po czym walnęła się otwartą dłonią w czoło.-Wybacz Nati po prostu znów pisałam z tym chłopakiem do późna.
-I znowu on?- westchnęła czarnowłosa.-Chodźmy bo się jeszcze spóźnimy.
-To idziemy.
 ______________________________________
Powracamy w wielkim stylu. Hahaha ;)
Dawno nas nie było, gdyż miałyśmy trochę problemow technicznych. Postaramy się dodawać rozdziały systematycznie co 2-3 tygodnie.

Pozdrawiamy
~Julia~
~Wasza Omcia~

Rozdział 1 ~Niektóre rzeczy się kończą, a inne zaczynają~

"Naty"
Kolejny nudny dzień czas zacząć!- Powiedziałam pod nosem. Mój budzik, czy on dzwoni? Ale przecież są wakacje... O bosz! Szybkim ruchem wstałam z łóżka i pobiegłam w kierunku łazienki.
******************
-Cami odbierz no!- Próbowałam się do niej dodzwonić piąty raz z rzędu, bez skutku. Tak bardzo jej potrzebuję.
******************
-Kochanie?- Usłyszałam głos swojej troskliwej rodzicielki.
-Tak? Coś się stało?
-Nie tylko nadal nie mogę w to uwierzyć, że już jutro cię tu przy mnie... Nie będzie.- Po tych słowach przytuliłam mamę mocno i szepnęłam:
-Kocham cię!
-Ja ciebie też!- Cmoknęła mnie na pożegnanie w czoło.
******************
-Cami proszę oddzwoń, martwię się o ciebie!- Zostawiłam na jej skrzynce chyba z cztery wiadomości i nic.
Jakby zapadła się pod ziemie. Weszłam do budynku, w którym mieliśmy mieć spotkanie dotyczące wyjazdu. Nadal do mnie nie doszło, że dostałam się na studia w Barcelonie i to do jednej z najlepszej szkoły jaką znam.
-Naty?- Z moich rozmyśleń wyrwał mi dziwnie znany głos.
-Ludmiła?
******************
''Camila"
Grzebałam uporczywie w szafie, poszukując czegoś do ubrania. Za 1,5 godziny miało być rozpoczęcie roku szkolnego, a ja nie wiem w co się ubrać. Nie mogłam znaleźć mojej ulubionej sukienki. Gdy zrezygnowana szłam do łazienki zauważyłam moje ubrania porozrzucane po całym korytarzu. Zaczęłam je zbierać. Znalazła się w nich również moja zaginiona sukienka. Gdy tylko wrzuciłam ubrania do siebie pobiegłam do mojego brata. Porządnie na niego nakrzyczałam. Zawsze robił mi jakieś kawały. Był strasznie nieznośny. Kiedy wyszłam od niego spojrzałam na zegarek wiszący na przeciwko drzwi mojego brata. Okazało się, że zostało mi 45 minut. Pobiegłam się ubrać. Szybko zbiegłam na dół, chwyciłam jogurt i sok i wybiegłam z domu. Zwolniłam by zjeść śniadanie. Po skończonym posiłku przyśpieszyłam. Biegnąc wpadłam na jakiegoś przechodnia. Oboje upadliśmy na ziemię.
-Uważaj jak chodzisz ! -warknęłam.
-Uważaj jak biegasz Camila -odezwał się chłopak.
-Diego ? Co ty tutaj robisz ?-byłam lekko zdziwiona.
-Idę na rozpoczęcie roku. A ty ?
-Ja też, ale będę chodzić do szkoły muzycznej w Barcelonie. Tutaj jest tylko ogólne zapoznanie i jutro wyjazd. -Odpowiedziałam.
-Ja też będę chodzić do tej szkoły -uśmiechnął się.
-To miło, ale zaraz się spóźnimy, więc może chodźmy -dodałam ponaglając.
*******************
"Naty"
-Co ty tu robisz?- Zapytałam zaskoczona.
-O to samo mogę się ciebie spytać!- Odpowiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Bo ja jadę do tej szkoły w...
-Barcelonie.- Dokończyła za mnie blondynka.
-Skąd wiedziałaś?
-No nie wiem... Obejrzyj się dookoła, a zrozumiesz.
Oderwałam od niej wzrok i spojrzałam na plakat wiszący na ścianie.
,,Witamy wszystkich nowych studentów szkoły w Barcelonie" Zaśmiałam się pod nosem. Moja inteligencja chyba nie urosła od ostatniego naszego spotkania, które miało miejsce półtora roku temu.
-Co tam u ciebie tak w ogóle?- Zmieniłam szybko temat.
-Bez zmian. Cieszę się, że wyjeżdżam a ty?-  Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć kiedy Lu zrobiła się smutna. No tak bo zamiast pomyśleć to mówię co mi ślina na język przyniesie.
-Tak, ja też!-  Po mojej odpowiedzi zapadła niezręczna cisza. Modliłam się, że by ktoś ją przerwał. Nagle w drzwiach pojawiła się Camila z... Diego?
*******************
 "Cami"
Gdy weszliśmy do budynku gdzie miało się odbyć rozpoczęcie, pierwsze co przykuło moją uwagę to Nati rozmawiająca z Ludmiłą.
-Co do cholery ona robi z Lu? -przemknęło mi przez myśl.
Gdy Natalia nas zobaczyła, pożegnała się z blondynką i ze złą miną powędrowała do nas.
-Czemu nie odbierasz moich telefonów? -powiedziała na wejściu.
-To może ja was zostawię? -to mówiąc Diego udał się w stronę Ludmiły.
-Przepraszam, ale rano brat znów zrobił mi kawał, a później w pośpiechu zostawiłam komórkę w domu. -rzekłam po czym nieznacznie się uśmiechnęłam.
-Dobra już, dobra, każdemu może się zdarzyć. Cieszę się, że jesteś. -odwzajemniła uśmiech.
-Ale co ty robisz z Ludmiłą? -Zapytałam z wyżutem.
-A ty z Diego? -Odpowiedziała pytaniem.
-Spotkaliśmy się po drodze. A wy?
-Jakoś tak na siebie wpadłyśmy. -Odpowiedziała.
-Czyli wszystko wyjaśnione. Mam już wszystko mniej więcej spakowane, a ty?
-Ja...
-Prosimy wszystkich o zajęcie miejsc. -Ogłosiła nauczycielka przerywając wypowiedź Natali.
*******************
Hej :) Udało się napisałyśmy ;) Wiem trochę zeszło ale to przez brak czasu.
"Omcia"
Żeby nie było bardzo was przepraszam za brak rozdziału na moim blogu.
Jutro jadę na tydzień do Francji więc mam nadzieje, że napisze posta podczas jazdy. Kocham was bardzo i dziękuje w imieniu naszej dwójki za komy. Następny z 2 tygodnie może :p
Kończe buziaczki :*
~Wasza Omcia i Julcia~