środa, 18 listopada 2015

Rozdział 5 ~Zawirowania w czasie niosą sporą liczbę zakłóceń i krwi~






"Ludmiła"
Podeszłam do drugich drzwi, zaciekawiona jak wygląda mój pokój. Sięgnęłam za klamkę. Niestety w środku była łazienka- bardzo ładna z resztą. Bacznie się jej przyjrzałam, po czym wyszłam ze środka, zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam. Wróciłam z powrotem do salonu. Rozejrzałam się po wnętrzu. Po chwili dostrzegłam wejście obok blatu kuchennego. Zadowolona ruszyłam tam. Jednakże w środku nie było mojego pokoju tylko garderoba. Chwila, moment... Garderoba?! Zdziwiona potrząsnęłam głową. Nagle po prawej stronie zauważyłam kolejne (Mam nadzieję, że ostatnie) drzwi. Podeszłam do nich, a to co tam zobaczyłam, sprawiło, że wmurowało mnie w podłogę. Wow.

***************

"Camila"
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca wpadające przez okno. Spojrzałam na zegarek 5:37
-Dlaczego słońce musi tutaj wstawać tak wcześnie !?- Burknęłam niezadowolona i zaspana ruszyłam w stronę firanek. Zasłoniłam je jednym ruchem i odwróciłam się by paść na moje miękkie łóżko. Niestety przeliczyłam się co odległości i runęłam na podłogę. Byłam zbyt zmęczona by wstać. Jedną ręką po omacku ściągnęłam koc z łóżka i zasnęłam.
-Hahaha!! Camila co ty robisz na podłodze? - Usłyszałam głos Diego.
-Diego co ty tu robisz tak wcześnie? I kto pozwolił ci tu wejść !!- Zdenerwowana zaczęłam wstawać z ziemi.
-Wcześnie ? Przecież jest już po 9.- Patrzyłam na bruneta z niemałym zdziwieniem.- A po za tym ładne majtki ruda.- Dopiero teraz zrozumiałam, co się dzieje, i że stoję przed Diego w samej piżamie. Natychmiast złapałam koc leżący na ziemi i owinęłam się nim szczelnie. Brunet jedynie podniósł brew i zagwizdał pod nosem.
-Wynocha!!- Zaczęłam rzucać w niego wszystkim co leżało w zasięgu mojej ręki.
-Dobra, dobra już idę. Złość piękności szkodzi, nie wiesz? Szkoda by było takich ładnych...- Nie zdążył dokończyć bo oberwał ode mnie poduszką w twarz. Chłopak chyba zdała sobie sprawę, że ze mną nie wygra i wycofał się zamykając za sobą drzwi.
-Tylko pośpiesz się!- Brunet krzyknął na odchodnym. Odetchnęłam z ulgą i rozejrzałam się po pokoju. W całym pomieszczeniu panował bałagan. Chwyciłam ubrania przygotowane już wcześnie i owinięta kocem wyszłam z pokoju z zamiarem wzięcia prysznica.

***************
"Narrator"
Gdy tylko Camila zamknęła za sobą delikatnie drzwi i zaczęła iść w kierunku łazienki z kuchni doszedł ją dźwięk jak z karabinu. Przestraszona runęła dzisiaj już po raz drugi na ziemię. Diego zdezorientowany wybiegł z salonu dziewczyn by zobaczyć co stało się na korytarzu. Gdy tylko zobaczył Camilę leżącą na środku, wybuchł nieokiełznanym śmiechem i z tego wszystkiego potknął się o własne nogi i dołączył do dziewczyny leżącej na podłodze.
-Co to było ?! Ktoś strzela ? - Przerażona dziewczyna nie przejmowała się śmiechem bruneta.
-Co? Kto strzela ? O co ci chodzi kobieto ?- Brunet mimo wszystko też spoważniał.
-No nie słyszałeś tego dźwięku ?! Dochodził gdzieś z kuchni !- Ruda przeczołgała się bliżej bruneta. W tym momencie Diego stłumił śmiech i zaczął grać.
-To choć przytul się do mnie. Ja cie obronie.
-Bez przesady Diego, aż tak to się nie boje.- Odpowiedziała zdegustowana ruda.
-Jak nie to nie. Szkoda by taka ładna buźka została podziurawiona.
-Przestań, nie pomagasz Diego. Idź sprawdzić co to.- Nakazała Cami. W tym momencie dźwięk się powtórzył tylko gdzieś bliżej nich. Dziewczyna w tym samym momencie kurczowo przylgnęła do bruneta leżącego obok.
-Diego ! Uciekajmy z tond !- Dziewczyna jeszcze mocniej wtuliła się w chłopaka. Diego musiał się kontrolować by uśmiech nie wykwitł na jego ustach. Natalia niczego nieświadoma wyszła szybkim krokiem z łazienki. To jednak był błąd, ponieważ nie zauważyła pary leżącej przed nią i potykając się o nich padła na ziemię. Brunet już nie wytrzymała i zaczął tarzać się ze śmiechu. Zdziwiona Natalia spojrzała na nich.
-Co wy robi...- Jednak nie zdążyła dokończyć bo z kuchni wyszła Ludmiła.
-Co tu się dzieje? Robię sobie spokojnie śniadanie kiedy słyszę jakiś huk dochodzący z korytarza. I widzę to. Możecie mi wytłumaczyć co robicie na podłodze ?!- Na co Diego zaczął się jeszcze głośniej śmiać. Chwilę później na nieszczęście Camili dźwięk się powtórzył. Dziewczyna drgnęła.
-Fernandez wycisz telefon, bo irytuje mnie już twój dzwonek.- Powiedziała Lu nadal przyglądając się jej przyjaciołom.
-DZWONEK?!- Ruda wpadła w furię. W jednej chwili usiadła okrakiem na brunecie. Zaczęła okładać go pięściami po klatce piersiowej. Lekko zdziwiony brunet próbował chwycić ją za nadgarstki.
-Może pomożecie?- Spytał Diego nie mogąc opanować rudowłosej.


***************
"Ludmiła"
*Cztery godziny wcześniej*
I think about you every morning when I open my eyes.
I think about you every  evening when I turn off the lights.
Co tu się dzieje? Jak oparzona wstałam z łóżka sięgając po mój telefon.
I think about you...*
-Halo?- Powiedziałam zaspanym głosem do słuchawki.
-Hej księżniczko!- Odpowiedział jak zwykle wkurzający mnie głos po drugiej stronie.
-Diego?!
-Chyba chciałaś powiedzieć "Witaj mój ukochany!".
-Niech zgadnę... Czyżbyś to ty zmienił mi dzwonek telefonu?
-Co? Ja? Skąd ten pomysł?- Odpowiedział, udając zdziwionego.
-Wrr. Masz szczęście, że tu cię nie ma.
 -Skąd możesz wiedzieć, że mnie u ciebie nie ma?
-Taa. Prędzej ja się zakocham niż moja współlokatorka cię wpuści.
-Uuu czyżby spór?- Nie wiem jak, ale głos Diego stał się dziwnie wyraźny- Odwróć się do tyłu kotku.
Po chwili się rozłączył, a ja odwróciłam się, lecz nie przewidziałam, że będzie on blisko... za blisko. Wystraszył mnie, więc chwile później leżałam na nim, a on na podłodze.
- Nie wiedziałem, że aż tak na mnie lecisz.- Mówiąc to mrugnął to mnie oczkiem. Znałam go na tyle, że mnie to nie ruszyło. Cmoknęłam go w policzek, by po chwili móc wstać, jednakże Diego oplótł mnie mocno i następnie przewrócił nas. Wynik?
-Dobranoc.- Szepnął całując mnie w czółko.
-Dobranoc.- Odpowiedziałam zasypiając w jego ramionach.

***************

"Diego"

-Błagam zabierzcie ode mnie to rude zwierze !- Krzyknąłem zrozpaczony.
-ZWIERZE!!! Ja ci pokaże dopiero zwierzę !- W ostatniej chwili udało mi się uchronić od ciosu kierowanego w moja stronę.
-Pomocy! Błagam, nie chcę zrobić jej krzywdy,a przede wszystkim sobie!
-Nati, masz może ochotę na kawę lub herbatę? A może ciasta?- Usłyszałem roześmiany głos Ludmiły.
-A wiesz, że z miła chęcią Lu.- Odpowiedziała ze śmiechem. Rozchichotane zaczęły oddalać się w stronę kuchni.
-Serio?! Wracajcie tu i mi po...- Nie zdążyłem dokończyć, ponieważ rudowłosa wykorzystała moja nieuwagę  i trafiła mnie dłonią prosto w twarz.
-Gool! Prosto w szczękę!- krzyknął mój "wróg". Na szczęście, zanim dosięgną mnie kolejny cios, Ludmiła zdążyła ściągnąć ze mnie szarpiącą się dziewczynę.
-Ludmiła! Puść mnie! Jeszcze z nim nie skończyłam!
-Camila. Ogarnij się już!- Stwierdziła Naty.
Tak to koniec! Co za wredne, rude zwierze.
-Nie myśl, że to koniec Fernandez, to dopiero początek! Rozpocząłeś wojnę!- Powiedziała, po czym udała się do łazienki, trzaskając drzwiami.
Ja pierdole, ale mam przesrane...
- I to jak Diego i to jak.- Rzekła Lu, jakby czytając mi w myślach.


***************

"Francesca"
Która jest godzina ? Spojrzałam na zegarek. 3.24 Czemu nadal nie mogę zasnąć ? Przekręcałam się z boku na bok nie mogąc znaleźć sobie wygodnej pozycji. Czemu właśnie on ? Mocniej nakryłam się kołdrą, aż po czubek samego nosa. Co mnie podkusiło by wychodzić z mojego bezpiecznego pokoju ?
Znów obróciłam się na drugi bok. Dlaczego ja ? Nakryłam głowę poduszką. Czy wyglądam, aż na taka ofiarę ? Obróciłam się na brzuch. Co ja mu takiego zrobiłam ? Znów przekręciłam się na plecy. A może to tylko jeden z moich koszmarów ? Rozkopałam kołdrę nogami. STOP! Nie mogę się tak umartwiać nad sobą! Spojrzałam na zegarek 3.35  Dobra i tak nie mogę spać. Wstaje. Powoli zwlekłam się z mojego łóżka. Nogami zaczęłam szukać moich miękkich kapci. Pomyślałam od razu o moim puszystym kociaku, którego niestety zostawiłam w domu. Kolejna osoba, za którą tęsknię. Powoli wyszłam z pokoju kierując się do kuchni. Mocna kawa dobrze mi zrobi. Na szczęście mamy ekspres. Zapomniałam na chwilę o moich zmartwieniach, przygotowując moja kawę. Zawsze lubiłam kuchnię. Moja babcia uważała to pomieszczenie za serce całego domu. Chyba masz racje babciu. Uśmiechnęłam się na myśl o tej kochanej staruszce. Zawsze była taka radosna. Mogłam z nią o wszystkim porozmawiać. Dlaczego musiała tak szybko odejść ? Pogodziłam się już z faktem, że jej tu nie ma. Mimo wszystko mi jej brakuje. Z ulgą usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor stojący na szafce w okolicy okna. Nie no błagam tylko nie kolejna, bzdurna komedia romantyczna ! 

Ding dong usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek 5.15 Kogo niesie o tej porze?! Wyłączyłam telewizor i zaczęłam iść po omacku w stronę drzwi. Ding dong.
-Już idę no idę !
W pośpiechu zamknęłam poły szlafroka, przytrzymując je ręką otworzyłam drzwi.
-Diego!? Co tu robisz o takiej chorej godzinie?
-Fra...Fra...Francesca to ty ?!
-A niby kto ?- Przeczesałam skołtunione włosy dłonią.
-Nie no... nic...tylko... Trochę słabo wyglądasz.- Odpowiedział chłopak, bacznie mi sie przyglądając.
-Ja...A no tak, przepraszam cię, nie spałam całą noc. Po co przyszedłeś?- Szybko zaczęłam poprawiać włosy i piżamę.
-Wpuścisz mnie do Ludmiły? Che jej zrobić niespodziankę.- Uśmiechnął się tajemniczo brunet.
-Że do mojej współlokatorki ? A rób co chcesz. Mnie może wreszcie się uda zasnąć.- Przesunęłam się, wpuszczając tym samym chłopaka do środka. Zostawiłam Diego w przedpokoju i zamknęłam za sobą drzwi od swojego pokoju.


***************

"Ludmiła"
Jako najmądrzejsza z całej "naszej" grupy, wyszłam najwcześniej do części szkolnej. Nie chciałam by wszyscy myśleli, że mam coś z nimi wspólnego (czyt. z Diego). Ludzie od razu pomyśleliby, że jestem stuknięta. Pewnym krokiem weszłam na główny hol. Jak się można było spodziewać, wszyscy od razu na mnie spojrzeli. Jak ja to robię? Uśmiechnęłam się w duchu, jednak na zewnątrz zostałam niewzruszona. Udałam, że nie widzę tych spojrzeń. Skręciłam w prawo, udając się do swojej nowej szafki. 112, 113.... 116, 117,... 119. W końcu. Podeszłam do niej, po czym przyłożyłam kartę, a zamek automatycznie odskoczył. Nie zastanawiając się otworzyłam drzwiczki. Byłoby nawet fajnie gdyby nie... Hmm.
-Ałaaaaaaaaaaaa!- Usłyszałam zduszony krzyk jakieś dziewczyny. Od razu zamknęłam szafkę. Przede mną stała brunetka, trzymająca się za nos z którego o mon Dieu** leciała krew.
-Przepraszam, na prawdę przepraszam.- Powiedziałam zbliżając się do dziewczyny z chęcią pomocy na to ona spojrzała na mnie wilkiem i krzyknęła: 
-Jakim  prawem to zrobiłaś!
- Ale ja nie chciałam, przysięgam.- Po chwili podbiegł do brunetki bardzo przystojny chłopak.
- Violu nic ci nie jest?!- Powiedział z troską, po czym zgarnął ją w swoje ramiona prowadząc zapewne do pielęgniarki. Ja to mam szczęście. 
-Hey!- Usłyszałam za plecami. Odwróciłam się powoli, bojąc się kogo tam zobaczę. 
-Hey?- Powiedziałam nieśmiało. 
-Nie bój się nie gryzę.- Rzekł, uśmiechając się szeroko.- No dobra może połykam w całości.- dodał na co mimowolnie się roześmiałam.
-Jestem Federico, a ty?
-Ludmiła.
-Piękne imię dla pięknej dziewczyny.- Mówiąc to mrugnął do mnie. Etap 1- flirtuj.
-Dziękuję. To twoja przyjaciółka?- Zapytałam.
-Tak jakby. Nieźle jej przywaliłaś i to pierwszego dnia szkoły.- Stwierdził zaczesując włosy do tyłu. +30 do  samooceny. 
-Ale to nie było specjalnie!
-Wiem, wiem. - Znowu mrugnął.
-Mogę się o coś ciebie zapytać?
-Pytaj o co chcesz słońce.- Etap 2- Zapytaj o coś mądrego.
-Jak zapewne wiesz, jestem tu nowa i nie rozumiem jak...
-Nie rozumiesz jak, gdzie i co? Spoko mogę cię oprowadzić.- Mówiąc to oparł się ręką o szafkę. 
-Nie, nie o to mi chodziło. Etap 3- Zawstydź przystojniaka.


Federico spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Mogłabym powiedzieć, że czułam się prześwietlana. Bałam się, że jeszcze chwila, a coś we mnie wybuchnie. Skierowałam wzrok na jego tęczówki i wtedy to sie stało. Błysnęło...

***************
* "I think about you"
** o mój Boże
Kolejny rozdział.....
Zapraszam do nowych zakładek.


~Wasza Omcia~
~Wasza  Julcia~