środa, 24 lutego 2016

Rozdział 6 ~Co to za kłótnie bez rozlanego soku?~





"Ludmiła"
Błysnęło... Złowrogo w jego oczach. Stanął cały spięty i patrzył za mnie. Zdziwiona chciałam już zapytać się go o co mu chodzi, gdy poczułam jak ktoś obejmuje mnie swoim ramieniem.
-Hey Lusia.- Powiedział wesoły Diegito.
-Hey Diego?
-Oh czyżbym wam przeszkodził? Przepraszam najmocniej.- rzekł z ironią.
Nie za bardzo rozumiem dlaczego Federico patrzy się na bruneta w sposób "zabije cię".
-Witaj Fernandez, dawno cię nie widziałem.
-Mi ciebie niestety nie miło widzieć .....- Mówiąc to przygarnął mnie bliżej siebie.
-To wy się znacie.-stwierdziłam fakt.
-Tak.- uciął ostro Diego.
-Myślałem, że takiego beztalencia tu nie przygarną. Zapewne masz stypendium, bo cię na ubrania nie stać, co dopiero na taką szkołę.- syknął. W tej chwili całe moje, dobre zdanie o Federico się ulotniło. Poczułam jak mój przyjaciel sztywnieje.
-Widzę, że nadal jesteś taki bezmózgi jak wcześniej. Niektórzy się nie zmieniają.- zripostował.
Włochowi zabrakło słów. Dobrze mu tak! 
-Idziemy Lu.- stwierdził Diego, po czym wyminęliśmy wkurzonego chłopaka.
Etap 4- nie zgub się. 
***************


"Narrator"

-Witam was wszystkich! Nazywam się Roberto! Roberto Benvenuto! Ale mówcie mi Beto.- mówiąc to zaczął wymachiwać rękami na wszystkie strony- Będę was uczył gry na instrumentach, które wybraliście. Dzisiaj umówimy się na lekcje w mniejszych grupach oraz na na jedne zajęcie wspólne. 
Po tych słowach drzwi sali się otworzyły i wpadał przez nie zziajany chłopak, zwany przez Diego "krasnoludkiem". Wystraszony nauczyciel podskoczył, po czym odwrócił się do źródła dźwięku wpadając na przestraszonego bruneta. Obaj odbili się od siebie upadając na podłogę. Sala wybuchła gromkim śmiechem, natomiast Natalia z Camilą spojrzały na chłopaka z zauroczeniem w oczach.
-Przepraszam bardzo za spóźnienie...- powiedział zawstydzony, pomagając podnieść się z ziemi poturbowanemu nauczycielowy- Nazywam się Maxi Ponte...panie....
-Beto. Mów mi Beto. Następnym razem bardziej uważaj, jak chodzisz Maxi. A teraz zajmij miejsce, obok koleżanek....- to mówiąc wskazał miejsce pomiędzy Camilą, a Nati. Gdy tylko chłopak usiadła na wskazanym krześle, obie dziewczyny uśmiechnęły się do niego pokrzepiając, na co i tak chłopka nie zwrócił uwagi.
-Dobrze, na czym ja tu skończyłem....
***************

"Leon"

-...I sam rozumiesz, zrób coś z tym twoim "kumplem", bo ja już z nim nie mogę, nie dość, że go spotykam na korytarzu to jeszcze na zajęcia razem chodzimy...Fede ratuj!-przechodząc koło drzwi Federico usłyszałem zatroskany dziewczęcy głos dochodzący z jego pokoju, który nie był głosem jego dziewczyny. Zajrzałem do środka przez uchylone drzwi i zobaczyłem bruneta obejmującego jakąś dziewczynę. Co ja jej takiego niby zrobiłem?!  Ona niby o mnie mówi? Przecież my się wcale nie znamy! 
- Francesca, uspokój się! Przecież wiesz, że ci pomogę.- powiedział zmieszany Federico. On jej pomoże? Jeszcze wczoraj śmiał się i gadał ze mną i Marco, a dzisiaj co? Już mnie porzuca dla jakiejś panienki?! Mówił, że nie zamierza zdradzać Lary, że się zmienił na lepsze, a tu proszę! 
- Dziękuję Ci Federico, co ja bym bez ciebie zrobiła.- ślicznotka przytuliła mojego zdradzieckiego byłego "przyjaciela" i zaczęła na niego wchodzić. Tego już za wieleJeszcze zobaczymy kto tu kogo zostawi! Z tą myślą udałem się na trzecie piętro, gdzie zamknąłem się za drzwiami do mojego pokoju.
****************

"Federico"

Siedziałem sobie zdenerwowany dzisiejszym dniem przy biurku, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę!- Kogo niesie!? Drzwi nieśmiało się otworzyły a z za nich ukazała się moja ciemnowłosa kuzynka.
-Cześć Fede. Mogę?- dziewczyna przeszła za drzwi i lekko je przymknęła.
-Tak jasne wchodź.- położyłem się na łóżku, dając jej do zrozumienia aby położyła się koło mnie. Gdy już leżeliśmy razem, przyciągnąłem ją do siebie.
-Co się stało Francesca?
-No wiesz....Chodzi o Marco. Już nie wytrzymuje z nim.- O nie tylko nie mów mi znowu o Marco. Jak ja mam z tobą rozmawiać, skoro to ja się z nim założyłem?
-...I sam rozumiesz, zrób coś z tym twoim "kumplem", bo ja już z nim nie mogę, nie dość, że go spotykam na korytarzu to jeszcze na zajęcia razem chodzimy...Fede ratuj!
- Francesca, uspokój się! Przecież wiesz, że ci pomogę.- powiedziałem lekko zmieszany. Ona jeszcze nie zauważyła, że coś jest nie tak?
- Dziękuję Ci Federico, co ja bym bez ciebie zrobiła.- Francesca chyba zamierzał mnie udusić swoim uściskiem. Wdrapała się na mnie i przytuliła mnie z całej siły jaka w tej kruszynce była.
-No już starczy. Bo mnie udusisz.- uśmiechnąłem się do niej i tym razem to ja przewróciłem ją na plecy i ja byłem na górze. 
- Fede jesteś za ciężki, złaź ze mnie.- dziewczyna zaczęła mnie łaskotać bo wiedziała, że bardzo mocno na nie reaguje.
-Dobra, dobra poddaje się!
-No i bardzo dobrze. Jeszcze raz dziękuję Ci Fede.- to mówiąc brunetka ponownie się we mnie wtuliła.
****************

"Diego"

Co by tu zjeść? Podrapałem się po głowie, zastanawiając się nad tym jak że trudnym pytaniem, strasznie zmęczony po zajęciach. Dobra wezmę ten placek i może jeszcze tą sałatkę. Odwróciłem się z zamiarem udania się do stolika, przy którym siedziała Ludmiła, ale jak to ja, nie mogło być zbyt łatwo i na mojej drodze stanęła piękna, rudowłosa wiewióra. No może teraz nie jest taka piękna z tą sałatką we włosach i plackiem na twarzy i koszulce.
-FERNANDEZ! TY MATOLE NIEDOROBIONY! - cała stołówka w jednej chwili zwróciła się w naszą stronę. Próbując załagodzić sytuację pośpiesznie chwyciłem serwetkę leżącą na tacy trzymanej przez nią, lecz tym gestem strąciłem jej sok, który o zgrozo rozlał się na jej zielonych spodniach. Teraz to już cała sala wybuchła gromkim śmiechem.
-Przepraszam, przepraszam....nie bij, proszę. Byle nie po twarzy.- powiedziałem, zakrywając moją śliczną buźkę, wspominając ostatnie siniaki po bójce z Ruda.
-Natalia zabierz moją tace i Fernandeza.- rzekła z udawanym opanowaniem.
-Nie, nie Natalia błagam cię!- nie ukrywałem już mojej rozpaczy. Dziewczyna już miała do mnie podejść, kiedy w drzwiach stołówki pojawił się mój największy wróg z dziewczyną, uwieszoną na ramieniu.
-Proszę, proszę kogo my tu mamy.- rzekł Federico podchodząc coraz bliżej nas.- co boimy się dziewczyny? 
-Mówisz o sobie?- syknąłem złowrogo.
-Patrzcie no tylko, nie dość, że biedny to i jeszcze nie kumaty.- po tych słowach kumple Federico, którzy niedawno do nas dołączyli, zarechotali. Natychmiast Natalia i Camila zajęły miejsca po moich bokach i skrzyżowały ręce na ramionach. Byłem im za to mega wdzięczny.
-Zajechało mi tutaj snobem. Czujesz to Natalia? 
-Aż przydała by się maska tlenowa.- odpowiedziała dziewczyna, po czym uśmiechnęła się wrednie.
- Płacisz im Diego za ochronę?- syknęła Lara.
-Błagam Cię kotku, przecież go nawet na nic nie stać, a co dopiero żeby opłacać sobie dziewczyny.
-Co tu się dzieje?- powiedziała zdezorientowana Ludmiła stając po mojej stronie. O nie tylko jej tu brakowało! Czy jest ktoś jeszcze kto chce się w to wplątać?! 
-Nic Lu, po prostu Divino  ma nudne życie i zaczepia kogo popadnie. Zboczenie zawodowe.- Odpowiedziałem. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że trzeba zakończyć tą rozmowę zanim pojawi się przyjaciel Federico z jego lalką. Jak na zawołanie przybył Leoś z Violką, która była wkurzona do tego stopnia, że jej nos był cały czerwony. Jaki pomidor. 
-Pff za kogo się uważasz, że mówisz takie rzeczy, pierwszaku.- wysyczała Lara.
-To ona Leon! To ona!- krzyczała dziewczyna, ciągnąc za sobą bruneta. Stanęła przed Federico i gdyby nie Leon to rzuciłaby się na Lusie. Co ta laska jej zrobiła, że "księżniczka chce ją zabić?!"



Lu wyminęła mnie i ze skruchą zaczęła mówić.
-Naprawdę przepraszam! Nie zrobiłam tego specjalnie!
-Jasne! Zazdrościsz mi już od pierwszego dnia! Jesteś gówno warta i nie wiem jakim cudem cię tu przyjęli! Obiecuje, że zrobię wszystko byś z tond wyleciała! Zaczęłaś wojnę!- Jprdl znowu się zaczęło! Pierwszy dzień, a Ludmiła ma już wroga. 
-Jak mnie nazwałaś?- zapytała, biorąc duży wdech.
-To co słyszałaś!


-Odszczekaj to, albo sprawie, że twój nos znowu będzie krwawił!- Lu zaczęły puszczać hamulce. Powietrze zrobiło się nagle gęstsze. Powiedziałbym, że można by było, zacząć kroić je nożem.
-Słyszysz Leon! Ona mi grozi!- powiedziała płaczącym głosem, podbiegając do Leona i wtulając się w jego ramiona.
-Pfff- prychnęła moja "sis". Podszedłem do niej i objąłem ramieniem, i rzekłem na odchodne:
-Zdechnij w piekle Divino, ty i twoja paczka.
Zanim odszedłem zanotowałem sobie jedno w głowie: trzymać Lu jak najdalej od Federico i Violetty.

***************

"Ludmiła"
Razem z Diego wysiedliśmy z windy na 3 piętrze. Starałam się uspokoić.
-Lu?- no właśnie starałam...
-Odpieprz się oddemnie Diego!
-Nie drzyj się na mnie, to nie moja wina, że "księżniczka" się na ciebie uwzięła!- powiedział, stawiając krok w moją stronę.
-Czyli, że ją też znasz?!
-Tak, to mocno skomplikowane Lusia.- mówiąc to, zmierzwił swoje włosy. Nie chciałam na niego krzyczeć. Diego to jedyna osoba, na której mogę polegać.
-Opowiesz mi o tym jutro, dobrze?- powiedziałam ściszając swój głos.
-Czemu jutro?- zapytał zdziwiony.
-Bo chce pogadać z moją współlokatorką. Jeszcze nie miałam dobrej okazji do tego.
-Spoko. Fran jest fajna. Dogadacie się na bang. Szkoda, że..- nie dokończył,gdyż mu przerwałam.
-No chyba se jaja ze mnie robisz! Wszystkich tu znasz?- zaczęłam powoli się denerwować.
-Chyba... Lece.- rzekł i pocałował mnie w polik na pożegnanie.
-Pa...

***************

Rozdział dla Natalii ^^


Wasza Omcia
Wasza Julcia
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz