czwartek, 10 września 2015

Rozdział 4 ~Nie wpadaj na ludzi, gdyż nie wiesz kim są.~

Rozdział dodany ze względu na moje urodziny które obchodze dzisiaj (10.09) 
Buziaki i miłego czytania <3


"Ludmiła"
-Wam też dała karty za miast klucza?- Zapytałam zdziwiona.
-Tss.- Mruknął Diego.
-U, a na jakim pietrze mieszkacie?- Spytała Natalia.
-Ja na 3 piętrze, pokój numer 9.- Powiedziałam.- Znaczy 309.- Dodałam zdezorientowana, przybliżając kartę bliżej twarzy, by na pewno sprawdzić czy dobrze przeczytałam.
- A my z Naty mamy na 2 piętrze, pokój numer 7.- Oznajmiła Camila, przybijając piątkę z Naty, na co Diego spojrzał się na nie jak na idiotki.
-Co wy robicie?- Zapytał brunet mrużąc oczy.
-Mamy razem pokój, mamy razem pokój...- Zaczęła śpiewać Natalia, tańcząc taniec szczęścia.
-Co a ja mam mieć pokój z jakimiś dwoma bałwanami, których na dodatek nie znam i to jeszcze na 4 piętrze?!- Lamentował Diego.
-Ty pingwinie, nie dramatyzuj, ja też mam mieszkać z jakąś lasią, której nie znam, plus ona już pewnie tam jest i wybrała sobie lepszą sypialnie.- Odpowiedziałam łapiąc się za głowę.
-O nie oni pewnie też już tam są.- Dodał załamany.- A poza tym nie nazywaj mnie pingwinem, łosiu.
-Może lepiej już chodźmy, bo chcę już zobaczyć nasz apartament.- Stwierdziła Camila, przerywając tym naszą słowną potyczkę.

***************

"Narrator"
-Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego nie odpisuje?!- Mówiła rudowłosa idąc z telefonem przed twarzą po korytarzu. Za nią szła Hiszpanka ciągnąc ciężkie walizki z kartą w ręku.
-Camila!! Tu jest nasz pokój!- Krzyknęła poddenerwowana już Naty. Na te słowa dziewczyna zawróciła, mrucząc pod nosem:
-Co to za beszczel, żeby mi nie odpisywać.


W tym samym czasie Natalia postawiła walizki za sobą, aby otworzyć drzwi. Kiedy odwróciła się by wziąć bagaże, swoje i swojej przyjaciółki, ona wyminęła Naty i zamknęła jej przed nosem drzwi. Niespodziewająca się niczego Hiszpanka, potknęła się o walizki, lądując z łoskotem na swoich czterech literach. Zaklęła siarczyście. Nagle z pokoju obok wyszedł niezwykle przystojny brunet i spojrzał na nią leżącą na środku holu jak na idiotkę. Była tak onieśmielona, że utknęła w bezruchu.
-Ach ci nowi, znowu si zaczyna.- Burknął po nosem niebieskooki.- Hej nowa będziesz tak leżeć, czy może się podniesiesz?
W tym momencie z pokoju wypadła Camila, z przeprosinami kierowanymi do Natalii. Zatrzymała się widząc scenę rozgrywająca się przed jej oczami. Widząc bruneta zaczęła:
-Hej jestem Ca...
-Nie interesuje mnie twoje imię.- Przerwał jej chłopak trzaskając za sobą drzwiami.
-Ale gbur.- Burknęła pomagając czarnowłosej podnieść się z ziemi.
-Yyy...tak jasne. Chodźmy, bo też chcę zobaczyć nasz pokój.

***************
"Ludmiła"

Gdy tylko rozstałam się z Diego w windzie skręciłam w lewo kierując się do pokoju o numerze 309. Z każdym nowym krokiem moja ciekawość wzrastała, a w mojej głowie zrobił się okropny bałagan, gdyż nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po mojej "współlokatorce". Może to będzie jakaś modnisia, albo typowy kujon, bądź naprawdę spoko osoba? Zdałam se sprawę, że chciałabym być na miejscu Camili. Przynajmniej nie musiałabym się teraz tak stresować. 307, 308 i 309. Dotychczas liczba 9 była moją szczęśliwą, także w moich myślach pojawiła się nadzieja na lepsze jutro. Postawiłam swoją, ogromną walizkę obok siebie po ty by wyjąć z kieszeni kartę.
-Raz kozie śmierć.- Szepnęłam pod nosem. 
Dołożyłam kartę by w następnej chwili otworzyć drzwi. W końcu nie mogę mieć gorzej niż Diego.
Nacisnęłam  klamkę i chwyciłam bagaż.
Dam radę w końcu jestem Ludmiła Ferro.
Weszłam.

*************
"Naty"
Wmurowało mnie w podłogę. To co zobaczyłam przekroczyło moje najskrytsze marzenia. I pomyśleć, że jest całe nasze Przynajmniej na czas nauki , ale to szczegóły. Z Camilą razem zaczęłyśmy piszczeć i skakać. Zostawiłyśmy walizki na wejściu w otwartych drzwiach i pobiegłyśmy do naszych sypialni. 
-Łał.- Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Sypialnia została urządzona w moich ulubionych kolorach. Podbiegłam i rzuciłam się na moje miękkie i wielkie łóżko. Z za ściany było słyszeć pisk Camili. Gdy okrzyki radości ustały, usłyszałam znaczące chrząknięcie. W progu mojego pokoju stał wcześniej już poznany sąsiad.
-Yyy...hej. Coś się stało?- Spytałam skrepowana jego obecnością.
-Tak! To się stało, że słychać wasze krzyki w całym budynku. Mogłybyście się przymknąć i sprzątnąć swoje walizki z korytarza ?!- Po tych słowach brunet zgrabnie wyminął nasze rzeczy i udał się do swojego mieszkania.
-Z kim rozmawiałaś ?- W drzwiach stanęła uradowana rudowłosa.
-Znowu ten chłopak z naprzeciwka. Ładnie się zaczyna nasza sąsiedzka znajomość.- Uśmiechnęłam się do współlokatorki.
 -Powoli zaczyna mnie denerwować ten typ! Niech się od nas odwali! Co tym razem mu takiego zrobiłyśmy!?- Nastrój Camili diametralnie uległ zmianie.
-Czepiał się, że dla niego jesteśmy zbyt głośno. Ale już nie rozmawiajmy o nim. Jak ci się podoba twój pokój Cami? Bo mój jest bajeczny!- Podskoczyłam z radości.
-Mój też!- Obie zaczęłyśmy skakać jak wariatki. Dawno nie byłyśmy tak szczęśliwe. Ostatnio nie spędzałyśmy zbyt dużo czasu razem. Teraz będziemy miały szansę to nadrobić.
-Dobra lepiej zabierzmy już nasze rzeczy i się rozpakujmy.- Powiedziała ruda idąc w stronę naszych walizek.


***************
"Diego"
Niech ktoś mi powie, że to tylko sen, znaczy koszmar. Bo to na pewno nie jest rzeczywistość. No bo kto wchodząc do swojego nowego pokoju, już pierwszego dnia ma burdel. Jak by było tego mało to od wejścia dostajesz poduszką w twarz? Błagam niech ktoś mi powie, że to jakaś okropna pomyłka!
Dlaczego nie przekonałem wtedy Lu!

7 minut wcześniej...
-Błagam Ludmiła chodź ze mną tam!
-Chyba cię pogrzało do reszty Fernandez!- Krzyknęła do reszty wkurzona.
-Błaaaaaaagaaaaam!- Zacząłem jeszcze bardziej jęczeć w chwili kiedy usłyszałem głosik : 3 piętro
-Nie i jeszcze raz nie! Bądź, że mężczyzną!- To mówiąc wyszarpnęła swoją rękę, którą od samego początku trzymałem i biegiem wyszła z windy.

Teraz

-Do jasnej cholery co tu się dzieje!- Krzyczę wściekły. Nagle z pokoju obok drzwi wejściowych wyłania się głowa jakiegoś murzyna.
-Lepiej się chowaj bo- i za nim zdążył dokończyć, również oberwał poduszką w głowę.
-Gdzie one są?!- Wrzeszczał niski chłopak, zapewne sprawca tego bałaganu, przewalając połowę rzeczy w salonie.
-Co?!- Pytam robiąc krok do przodu.
-Moje słuchawki!- Mówiąc to wywala następne rzeczy w swojej walizce, która stoi na środku pokoju.
Patrzę na niego i zaczynam się śmiać, na co "krasnoludek" patrzy na mnie z chęcią mordu.
-To ty mi je zabrałeś?!- Krzyczy wskazując na mnie palcem.
-Masz je na głowie imbecylu.- Stwierdza "wysoki", uśmiechając się. Po chwili wszyscy wybuchamy śmiechem.

**************
"Francesca"

Niedługo ma przyjść moja współlokatorka. Mam nadzieję, że nie będzie to jakaś wredna modnisia ani jakaś nudna kujonka. Ani Marco dodałam mimochodem w myślach. Nie mogę przestać o nim myśleć. Jak mógł mi to zrobić? A ja głupia mu wierzyłam. W każde jego słowo, w każdy gest, w każdy pocałunek...Był taki miły i czuły... STOP! Muszę uwolnić się od tego natłoku myśli. Chwyciłam mój telefon i wyszłam na korytarz. Szłam powoli myśląc o nadchodzących dniach nauki w nowej szkole. Zamyślona skręciłam w lewo i od razu upadłam. Poobijana zaczęłam podnosić się z podłogi, gdy zobaczyłam z kim się zderzyłam.
-Marco ?-Zszokowana upadłam z powrotem na ziemię. Moje oczy natychmiast zalała fala łez.
-Ooo...moja dziewczynka.- Brunet patrzył na mnie z nieznaną mi wcześniej pogardą. Nie chcąc go dalej słuchać wstałam i pobiegłam w obcą mi stronę. Nie wiedziałam gdzie biegnę, bo cały obraz przysłaniały mi łzy. Jak mogłam nie zauważyć, że jest zupełnie kimś innym?! Nagle wpadłam na wysokiego bruneta. Zapominając o kulturze pobiegłam dalej w stronę mojego pokoju (jak mi się zdawało), zostawiają za sobą zdezorientowanego chłopaka.
-Co jest dzisiaj z tymi dziewczynami?- Tylko tyle zdążyłam usłyszeć, bo przybysz odwrócił się i odszedł. Biegłam aż wreszcie dotarłam do swojego apartamentu. Ale gdzie ja schowałam kartę? Mam! Szybko otworzyłam drzwi z zamiarem zamknięcia się w swoim pokoju z dala od wszystkich, kiedy jak by się ktoś mógł spodziewać wpadłam na kogoś...znowu. Tym razem to chyba była moja nowa współlokatorka....

**************
"Ludmiła"
Hmmm.... Spodziewałam się wszystkiego, oprócz tego, że mieszkanko mogło być puste. Co prawda jak zauważyłam w przedpokoju stały buty. Oznaczało to, że moja współlokatorka wyszła z tond. Czyli się z nią minęłam. Zaczęłam iść wzdłuż korytarza, ciągnąc za sobą walizkę. Zaczęłam rozglądać się po lokalu. Ściany wykonane z płyt kamiennych były koloru kremowego, za to podłoga została zrobiona z ciemnego drewna. Przy drzwiach po prawej stronie, jak wcześniej zauważyłam, stała półka na buty, a nad nią były wieszaki. Obok nich było duże lustro. Za to po lewej stronie były dwie pary drzwi. Stwierdziłam, że muszą to być pokoje, więc nie wiedząc, który już jest zajęty ruszyłam dalej. Na końcu korytarza ukazał się piękny salon. Dzięki trzem parą okien, pomieszczenie było wypełnione promieniami słonecznymi. Tak jak w korytarzu ściany były kremowe, tak samo jak meble. Po prawej stronie, pod oknem stał mały stół z czterema krzesłami. Za to po lewej były dwie kanapy z stolikiem do kawy. Całość stała na cienkim dywanie. Na ścianie wisiał telewizor plazmowy. Ustawiłam walizki przy ścianie i z westchnieniem usiadłam na jednej z kanap. Okazała się bardzo wygodna. Niestety przypomniałam sobie, że nie zdjęłam kurtki, ani szpilek. Szlag. Wstałam z wielką niechęcią i udałam się w kierunku drzwi. Odwiesiłam kurtkę, a po chwili chciałam zdjąć buty, jednakże nie było mi to dane, bo po chwili leżałam na podłodze przyciśnięta czyimś ciałem. Nie minęła minuta, kiedy owa osoba ze mnie wstała i bez słowa udała się biegiem do najbliższych drzwi. Ostatnie co usłyszałam to szloch. Westchnęłam wstając z podłogi. Otrzepałam się i spojrzałam w kierunku drzwi z których dochodził płacz. Nie wiedząc co zrobić, zmierzwiłam włosy. Następnie stwierdziłam, że lepiej nie wtrącać się w nie swoje sprawy. Zdjęłam buty i odłożyłam je na miejsce po czym ruszyłam by zobaczyć jak wygląda mój pokój.
***************
~Wasza Omcia~
~Wasza Julcia~