środa, 11 lutego 2015

Rozdział 2 ~Gdy prawda wychodzi na jaw, wszystko może się zdarzyć~



"Narrator"

-Witam, wszystkich na spotkaniu na, którym przekażemy wam informacje dotyczące wyjazdu do Barcelony.- rozpoczął niski mężczyzna, tym samym uciszając rozmowy panujące na sali. Gdy w pomieszczeniu zapadła cisza, a wszyscy zajęli wolne miejsca i przedmówca kontynuował:
-Nazywam się Alvaro Monte i jestem byłym nauczycielem szkoły do, której się dostaliście. Teraz rozdam wam kartki z planem wyjazdu i zakwaterowania.- jak powiedział tak zrobił.
Gdy wszyscy dostali już owe karteczki, wpadł zziajany Marco.
-Uh, uh, uh... Przepraszam, za-za spóźnienie... Uh, uh, uh... Ale autobus mi uciekł i musiałem... Uh, uh, uh... Musiałem za nim biec... Uh, uh, uh... Ale skubany mi uciekł.- Mówiąc to zaplątał się w kabel od mikrofonu, po czym runął na ziemie jak długi. Po chwil cała sala rozbrzmiewała się śmiechem, ale najbardziej odznaczył sie śmiech Ludmiły. Speszony Marco podniósł się z podłogi, otrzepał się i zajął swoje miejsce obok Diego.

**********
Po skończonym spotkaniu cała piątka udała się do swoich domów.

**********

"Ludmiła"

-Tak, Diego.- Przytaknęłam lekko już zdenerwowana jego troskliwością. Nie jestem już małą dziewczynką, żeby zapomnieć paszportu.
-No dobrze. To ja już będę kończył. Pa!
-Dobrej nocy!
-Tobie również.
Gdy tylko usłyszałam dźwięk kończący połączenie, rzuciłam telefon na łóżko. Szczerze powiedziawszy byłam zmęczona pakowaniem się. Stwierdziłam, że wypadałoby zjeść kolacje po raz ostatni w tym domu. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, poczułam zapach smażonej cukinii. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dobrze, że zjadłam porządny obiad u Diego. Westchnęłam.

**********

"Francesca"

Już nie mogę się doczekać wyjazdu. Za 2 godziny mamy zbiórkę na lotnisku. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że lecę razem z Marco. Bardzo go kocham i ciesze się, że będziemy razem w klasie. Pierwszorocznym jest ciężej  niż innym, ponieważ są najmłodsi i nikogo nie znają. Nie będzie tak źle, przecież masz Marco i Fede. Już miałam schodzić z walizkami na dół, kiedy spostrzegłam, że nadal jestem w dresach.
-Ubranie ty idiotko.- szepnęłam uderzając się z otwartej dłoni w czoło. Gdy byłam już w samej bieliźnie rozdzwonił się mój telefon. Kto to może dzwonić ? Podbiegłam do telefonu.
-Halo?- zapytałam udając zdziwienie, choć dobrze wiedziałam kto dzwoni.
-Cześć Fran.
-Cześć Misiu. Już się spakowałeś Marco?
-... Tak, jasne już się spakowałem... ale, nie po to dzwoniłem, musimy pogadać Francesca.
-Co się stało kochanie?
-Z nami koniec, przykro mi...- po tych słowach osunęłam sie na podłogę
-TOBIE jest przykro?!  Mówiłeś, że zawsze będziemy razem, a teraz...- po mich policzkach spływały słone łzy, nie zdołałam ich powstrzymać.
-Fran nic dla mnie nie znaczyłaś, tak na prawdę jestem w 3 klasie i założyłem sie o ciebie z kumplem, że cię w sobie rozkocham. Z tego co zauważyłem udało mi się.
-Jesteś potworem Marco... i nie nazywaj mnie Fran. Tak mówią do mnie tylko przyjaciele!!!- nie obchodzi mnie, że rodzice są na dole, zaczęłam krzyczeć. Wściekła rozłączyłam się i rzuciłam telefonem, który z łoskotem rozbił moje lustro. Zwinęłam się na podłodze i zaczęłam płakać. Nie Francesca on nie jest tego wart, nie dawaj mu satysfakcji. Uspokój się. Wstałam z podłogi, choć wiedziałam, że tak szybko o nim nie zapomnę. To nie będzie takie proste.

**********

"Narrator"

-Camila!!- krzyknęła zmęczona Natalia.
-Natalia?! A ty co tutaj robisz?- spytała zdziwiona dziewczyna.
-Jak to co? Przecież mieliśmy razem iść na zbiórkę.
-A no tak.- powiedziała, po czym walnęła się otwartą dłonią w czoło.-Wybacz Nati po prostu znów pisałam z tym chłopakiem do późna.
-I znowu on?- westchnęła czarnowłosa.-Chodźmy bo się jeszcze spóźnimy.
-To idziemy.
 ______________________________________
Powracamy w wielkim stylu. Hahaha ;)
Dawno nas nie było, gdyż miałyśmy trochę problemow technicznych. Postaramy się dodawać rozdziały systematycznie co 2-3 tygodnie.

Pozdrawiamy
~Julia~
~Wasza Omcia~

Rozdział 1 ~Niektóre rzeczy się kończą, a inne zaczynają~

"Naty"
Kolejny nudny dzień czas zacząć!- Powiedziałam pod nosem. Mój budzik, czy on dzwoni? Ale przecież są wakacje... O bosz! Szybkim ruchem wstałam z łóżka i pobiegłam w kierunku łazienki.
******************
-Cami odbierz no!- Próbowałam się do niej dodzwonić piąty raz z rzędu, bez skutku. Tak bardzo jej potrzebuję.
******************
-Kochanie?- Usłyszałam głos swojej troskliwej rodzicielki.
-Tak? Coś się stało?
-Nie tylko nadal nie mogę w to uwierzyć, że już jutro cię tu przy mnie... Nie będzie.- Po tych słowach przytuliłam mamę mocno i szepnęłam:
-Kocham cię!
-Ja ciebie też!- Cmoknęła mnie na pożegnanie w czoło.
******************
-Cami proszę oddzwoń, martwię się o ciebie!- Zostawiłam na jej skrzynce chyba z cztery wiadomości i nic.
Jakby zapadła się pod ziemie. Weszłam do budynku, w którym mieliśmy mieć spotkanie dotyczące wyjazdu. Nadal do mnie nie doszło, że dostałam się na studia w Barcelonie i to do jednej z najlepszej szkoły jaką znam.
-Naty?- Z moich rozmyśleń wyrwał mi dziwnie znany głos.
-Ludmiła?
******************
''Camila"
Grzebałam uporczywie w szafie, poszukując czegoś do ubrania. Za 1,5 godziny miało być rozpoczęcie roku szkolnego, a ja nie wiem w co się ubrać. Nie mogłam znaleźć mojej ulubionej sukienki. Gdy zrezygnowana szłam do łazienki zauważyłam moje ubrania porozrzucane po całym korytarzu. Zaczęłam je zbierać. Znalazła się w nich również moja zaginiona sukienka. Gdy tylko wrzuciłam ubrania do siebie pobiegłam do mojego brata. Porządnie na niego nakrzyczałam. Zawsze robił mi jakieś kawały. Był strasznie nieznośny. Kiedy wyszłam od niego spojrzałam na zegarek wiszący na przeciwko drzwi mojego brata. Okazało się, że zostało mi 45 minut. Pobiegłam się ubrać. Szybko zbiegłam na dół, chwyciłam jogurt i sok i wybiegłam z domu. Zwolniłam by zjeść śniadanie. Po skończonym posiłku przyśpieszyłam. Biegnąc wpadłam na jakiegoś przechodnia. Oboje upadliśmy na ziemię.
-Uważaj jak chodzisz ! -warknęłam.
-Uważaj jak biegasz Camila -odezwał się chłopak.
-Diego ? Co ty tutaj robisz ?-byłam lekko zdziwiona.
-Idę na rozpoczęcie roku. A ty ?
-Ja też, ale będę chodzić do szkoły muzycznej w Barcelonie. Tutaj jest tylko ogólne zapoznanie i jutro wyjazd. -Odpowiedziałam.
-Ja też będę chodzić do tej szkoły -uśmiechnął się.
-To miło, ale zaraz się spóźnimy, więc może chodźmy -dodałam ponaglając.
*******************
"Naty"
-Co ty tu robisz?- Zapytałam zaskoczona.
-O to samo mogę się ciebie spytać!- Odpowiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Bo ja jadę do tej szkoły w...
-Barcelonie.- Dokończyła za mnie blondynka.
-Skąd wiedziałaś?
-No nie wiem... Obejrzyj się dookoła, a zrozumiesz.
Oderwałam od niej wzrok i spojrzałam na plakat wiszący na ścianie.
,,Witamy wszystkich nowych studentów szkoły w Barcelonie" Zaśmiałam się pod nosem. Moja inteligencja chyba nie urosła od ostatniego naszego spotkania, które miało miejsce półtora roku temu.
-Co tam u ciebie tak w ogóle?- Zmieniłam szybko temat.
-Bez zmian. Cieszę się, że wyjeżdżam a ty?-  Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć kiedy Lu zrobiła się smutna. No tak bo zamiast pomyśleć to mówię co mi ślina na język przyniesie.
-Tak, ja też!-  Po mojej odpowiedzi zapadła niezręczna cisza. Modliłam się, że by ktoś ją przerwał. Nagle w drzwiach pojawiła się Camila z... Diego?
*******************
 "Cami"
Gdy weszliśmy do budynku gdzie miało się odbyć rozpoczęcie, pierwsze co przykuło moją uwagę to Nati rozmawiająca z Ludmiłą.
-Co do cholery ona robi z Lu? -przemknęło mi przez myśl.
Gdy Natalia nas zobaczyła, pożegnała się z blondynką i ze złą miną powędrowała do nas.
-Czemu nie odbierasz moich telefonów? -powiedziała na wejściu.
-To może ja was zostawię? -to mówiąc Diego udał się w stronę Ludmiły.
-Przepraszam, ale rano brat znów zrobił mi kawał, a później w pośpiechu zostawiłam komórkę w domu. -rzekłam po czym nieznacznie się uśmiechnęłam.
-Dobra już, dobra, każdemu może się zdarzyć. Cieszę się, że jesteś. -odwzajemniła uśmiech.
-Ale co ty robisz z Ludmiłą? -Zapytałam z wyżutem.
-A ty z Diego? -Odpowiedziała pytaniem.
-Spotkaliśmy się po drodze. A wy?
-Jakoś tak na siebie wpadłyśmy. -Odpowiedziała.
-Czyli wszystko wyjaśnione. Mam już wszystko mniej więcej spakowane, a ty?
-Ja...
-Prosimy wszystkich o zajęcie miejsc. -Ogłosiła nauczycielka przerywając wypowiedź Natali.
*******************
Hej :) Udało się napisałyśmy ;) Wiem trochę zeszło ale to przez brak czasu.
"Omcia"
Żeby nie było bardzo was przepraszam za brak rozdziału na moim blogu.
Jutro jadę na tydzień do Francji więc mam nadzieje, że napisze posta podczas jazdy. Kocham was bardzo i dziękuje w imieniu naszej dwójki za komy. Następny z 2 tygodnie może :p
Kończe buziaczki :*
~Wasza Omcia i Julcia~